Nie przestaje mnie zaskakiwać i zadziwiać pomysłowość ludzi i eklektyzm form. To, co najbardziej lubię w amerykańskich realizacjach to swobodne trzymanie się (albo nie trzymanie) wybranej konwencji. Ten luz i lekkość łączenia form są dla mnie absolutnie fascynujące! Ślub, który chciałabym Wam dziś pokazać to połączenie stylu vintage, boho i whimsical, a całość zamknięta jest w bardzo naturalnej choć dość surowej przestrzeni z elementami rustykalnymi. Tak, jak wspomniałam wyżej – amerykański dekoratorzy są wg mnie mistrzami świata w łączeniu konwencji! Panna Młoda w eleganckiej sukni doskonale wyglądałaby na tle każdej przestrzeni – eleganckiego hotelu, rustykalnej stodoły, czy leśnej polany. Podobnie Pan Młody – doskonale skrojony, granatowy garnitur (cudowny kolor) jest uniwersalny i świetnie pasuje do każdego typu stylizacji. Wszechogarniająca zieleń otoczenia została złagodzona kolorem kreacji druhen – miętowo-szałwiowe i malinowo-morelowe sukienki nadały całość delikatny charakter. Cudowny bukiet od którego nie mogę oderwać oczu! Ileż tam jest kwiatów! Klematisy, dalie, róże, tawułki, lawenda! Te udało mi się zidentyfikować! Jak zdradziła mi zaprzyjaźniona florystyka, zrobienie takiego bukietu, który jest nieregularny w formie i sprawia wrażenie luźno ułożonych kwiatów to jest już wyższa szkoła jazdy florystycznej Ja uwielbiam takie kompozycje, a Wy? Kolory zostały idealnie dobrane do eterycznej urody rudowłosej Panny Młodej. Elementy rustykalne pojawiły się także w stylizacji przyjęcia. Niezwykle pomysłowe menu. Poza pojedynczymi kartami, które znalazły się przy każdym nakryciu, zdecydowano się również na jedno menu zbiorowe, wypisane ozdobną czcionką na… drewnianej palecie 100% recycling! Mnóstwo świec i detali związanych z lisami – figurki na torcie, grafika na kartach menu – być może Para Młoda miała na nazwisko Fox 😉 Urokliwy, przepiękny ślub!
1/8 Spalona słońcem Toskania
Po niewielkiej, choć groźnie zapowiadającej się burzy śnieżnej, która przeszła wczoraj nad Warszawą, dziś mam dla Was niesamowity, słoneczny i obłędny ślub! Prawdę mówiąc do końca była przekonana, że to nie jest prawdziwy ślub, tylko scenografia i modele przygotowani do sesji zdjęciowej. A jednak nie. To jest prawdziwy ślub, który odbył się w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi – Toskanii. Kamienne podłogi, budynki, słońce pieszczące swoimi promieniami drzewa, trawę i gości, dyskretny motyw lawendy i wypłowiałe kolory pasteli. Nie mogło być piękniej. A było! Dopracowany w najmniejszych detalach ślub. Prześliczna Panna Młoda w sukni… swojego własnego projektu i szpilkach od Valentino. Druhny w sukniach o kolorze spalonego słońcem brudnego różu z bukietami z lawendy. Pan Młody w granatowym garniturze do którego dobrano buty w kolorze karmelu. Wszystko jest tak piękne, perfekcyjne, że aż nierealne! Dyskretny urok lawendy i ziół towarzyszył Parze i gościom na każdym kroku. Stoły ozdobiono glinianymi donicami z pachnącymi kwiatami, a stołom nadano nazwy ziół, ozdabiając każde nakrycie gałązką danej rośliny. Na wesele w Toskanii nie mogło zabraknąć włoskich specjałów – dojrzałych warzyw i oczywiście pizzy! Nie do wiary, że na tak wyrafinowanym i pięknym przyjęciu, znalazło się coś, co w powszechnym mniemaniu jest pospolite. Jak widać, nawet pizza może być stylowa Przepiękny ślub. Przepiękny tort. Przepiękna realizacja.
REKLAMA
zdjęcia: MATTHEW MORGAN PHOTOGRAPHY
1/5 Lśniąco i kolorowo
Co prawda ten ślub nie odbył się w Sylwestra, ale nie zabrakło na nim brokatowych detali, które były (i nadal będą) modne w stylizacjach ślubnych w 2013 roku. Uroczy ślub z pomysłowymi, niedrogimi detalami i bardzo ciekawą paletą kolorów. Zaczniemy właśnie od kolorów. Panna Młoda wybrała, jako kolor przewodni amarant i róż w wielu odcieniach. Połączono go z granatem (duet niebieski-różowy, zawsze się sprawdza. Nie tylko w wersji granat-amarant, ale również pudrowy róż – baby blue, turkus-amarant) i dodatkiem złota, które nadało całości stylu. Tym bardziej, że użyte złote detale błyszczały i mieniły się! Złote, cekinowe obrusy, pozłacane świeczniki i sztućce oraz buty Panny Młodej. Zaledwie kilka dodatków, ale dzięki wyrazistości koloru są one na równi z pozostałymi kolorami. Cudowne tablice z przepięknie wypisanymi imionami Pary Młodej i ich rodzin stanowiły największą dekorację surowego, ale stylowego wnętrza. Takie tablice mam nadzieję, że zagoszczą w Polsce! Zdradzę Wam, że do kolejnego numeru magazynu szykujemy podobną rzecz 😉 Plan stołów został również wypisany na gigantycznej szkolnej tablicy. To ciekawe rozwiązanie dla firm dekoratorskich, bo taki plan jest wielokrotnego użytku. Warto zaznaczyć, że motyw czarnej tablicy i nieperfekcyjnego pisania wziął początek z zaproszenia ślubnego, które było odwzorowaniem szkolnej tablicy. Takie detale tworzą niezapomnianą i spójną całość. Śliczna, kobieca Panna Młoda doskonale dobrała dodatki – bukiet z amarantowych kwiatów, złote buty i detale na sukni podkreślające atuty jej sylwetki. Zwróćcie uwagę na flower girl. Co prawda była z jednym kwiatem tylko, ale za to jakim! I w granatowej sukience! Bardzo stylowy, wyważony, piękny ślub!
REKLAMA
zdjęcia: ANN POTERS
3/10 Dziko i stylowo
Kolejna perełka w mojej kolekcji wyjątkowych ślubów. Niezwykły, absolutnie innowacyjny tematycznie i stylistycznie ślub. Dlaczego? Dlatego, że inspiracją były… zwierzęta Wiele z Was powie – zaraz, zaraz, przecież pokazujesz wiele ślubów z motywem zwierząt. To prawda, ale ten ślub jest naprawdę niezwykły! Zobaczycie zresztą sami. Przepiękna Panna Młoda w sukni domu mody Alexander McQueen + buty Jimmy Choo – niezwykła elegancja, a jednocześnie cudowny romantyzm i eteryczność. Rozpuszczone włosy i bukiet z różnych gatunków białych kwiatów. Piękna, prawda? Jedynym akcentem kolorystycznym w stylizacji był granat garnituru Pana Młodego oraz błękitne suknie w ciekawy ornament, jakie miały druhny. Warto zauważyć, że wszystkie druhny miały suknie z tej samej tkaniny, ale o różnych krojach. Każda ozdobiona została naszyjnikiem w kształcie kołnierzyka (ja również zakochałam się w takich naszyjnikach i mogliście je zobaczyć w magazynie BRIDELLE STYLE na sesji Wedding&Fashion, od strony 368 TU). Ślub odbył się w magicznym miejscu. Całkowicie przeszklonej kaplicy stojącej w lesie. Czyż ten widok nie zapiera tchu? A po uroczystości w mistycznym miejscu, goście przenieśli się na szampańską zabawę do równie urokliwego miejsca, gdzie czekały na nich… zwierzęta 😉 Zwierzęta na stołach w postaci figurek podtrzymujących winietki. Zwierzęta na kartach menu. Spersonifikowane zwierzęta na szycie tortu (Pan Młody, jako jeleń, Panna Młoda, jako zajęczyca) i w końcu maski zwierząt, które goście ochoczo zakładali Przyznajcie, czy widzieliście kiedyś taki pomysł? Piękny, romantyczny i niezwykle radosny ślub!