Przeszukiwanie tagu malina

4/10 Podkówki na szczęście

by wtorek, marzec 8, 2011

I jeszcze raz ciepła, mandarynkowo – pomarańczowa stylizacja ślubu. Tym razem w stylu vintage. Symboliczne detale – dwie połówki pomarańczy i dwie podkowy – małe rzeczy, a jednak jak wymowne, prawda? Kolory – boskie! Mandarynka, ciepłe odcienie rdzy i rudości, zgaszone amaranty i maliny oraz morele. Niesamowicie podobają mi się suknie druhen – każda inna, każda dopasowana do danej dziewczyny, ale wszystkie w cudownych, słodkich kolorach. Dekoracje stołowe – oczywiście z akcentami pomarańczowymi, czyli prawdziwymi pomarańczami. Świeczniki w słoiczkach i papierowe lampiony. I jeszcze stylizacja PM – koronkowa, romantyczna suknia, a do tego morelowe buty i kwiat wpięty nisko we włosy! Cudo!

zdjęcia: JILL THOMAS PHOTOGRAPHY
Tagi: , Kategoria: ZAGRANICZNE ŚLUBY

1/10 Sówki z San Diego

by piątek, luty 25, 2011

Ostatnio pokazywałam Wam tylko wiejskie i ogrodowe śluby, więc czas od nich nieco odpocząć. Dziś miejski ślub, prosto z San Diego w stylu urban chic. Lubię oglądać przyjęcia zorganizowane w nowoczesnych lokalach z dopracowanymi szczegółami. Takie przyjęcia najczęściej charakteryzują się tym, że są przewidziane na mniejszą ilość gości. Mając do zagospodarowania mniejszą liczbę gości, większą część budżetu można przeznaczyć na wyjątkowe dekoracje, detale i kwiaty. Do czego oczywiście gorąco zachęcam! Obejrzycie detale i zestawienie kolorystyczne tego ślubu – mocny, wyrazisty amarant jest kolorem przewodnim, który jest w idealnej harmonii z ciemnym wystrojem lokalu oraz ciemnymi, granatowo-granitowymi sukniami druhen. Piękne detale – winietki z kryształowymi sówkami, babeczki misternie ozdobione kwiatami i same kwiaty w wielu odcieniach różu. PIĘKNIE!

zdjęcia: SANDY CRISTAL

Tagi: , Kategoria: ZAGRANICZNE ŚLUBY

Niech się dowie cały świat!

by środa, styczeń 26, 2011

Właściwie po co urządzamy huczne wesela? Chyba dlatego, że chcemy, aby cały świat dowiedział się o naszej radości i szczęściu! I bardzo dobrze! Bo szczęście trzeba pokazywać, mnożyć, a potem dzielić między dobrych ludzi! Wiele lat temu, studiując przy Krakowskim Przedmieściu widziałam idący piechotką orszak ślubny z kościoła Św. Anny. Piękny był to widok! Wszyscy przechodnie oglądali się za Nowożeńcami i ich gośćmi. Nie było osoby, która nie uśmiechnęłaby się, a wielu turystów robiło sobie zdjęcia z Młodą Parą! Kocham to w ludziach. Ich bezinteresowną radość, szczere zachwyty i prawdziwe uśmiechy. Żałuję, że ten ślub, który Wam poniżej pokazuję, odbył się w San Francisco, a nie w Polsce. Jest taki piękny, radosny, słoneczny! I tyle w nim spontaniczności i optymizmu. Chorągiew z imionami Nowożeńców i datą ślubu, po prostu mnie powalił! I dumna z jaką Joanne i Luke go nieśli! A do tego ten żółty, ciepły kolor! Buty, kwiaty we włosach, wiązanka, butonierka, mucha, kwiaty na stołach i nawet rękojeści sztućców – wszystko jest w pięknym, żółciutkim kolorku! OLŚNIEWAJĄCY ŚLUB!

zdjęcia: IVAN ELBERRY

Tagi: , Kategoria: ZAGRANICZNE ŚLUBY

W malinowym chruśniaku

by poniedziałek, sierpień 23, 2010

Nie wiem dlaczego przypomniał mi się ten piękny wiersz Bolesława Leśmiana. Może dlatego, że na zdjęciach w tej sesji jest ulotny erotyzm? Zmysłowość, napięcie pomiędzy fotografowaną Parą? Może to malinowa walizka przypomniała mi ukochany wiersz z czasów liceum? A może pamiętam swoje pierwsze, samodzielne wakacje? Przypomnijcie sobie 😉

* * *

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie – oddałaś w skupieniu,
A chrusniak malinowy trwał wciąż dookoła.

B. Leśmian

* * *

zdjęcia: GAWIN MARSHALL

Tagi: , Kategoria: ZAGRANICZNE ŚLUBY