Takie połączenia ubóstwiam! Z jednej strony zdecydowane kolory nadające całości charakter, a z drugiej vintage i boho detale, które są zawsze wyznacznikiem romantyzmu. Co wyjdzie z takiego połączenia? Coś, co tygryski lubią najbardziej! Miłośniczki fioletów i bordo powinny być zachwycone. I tu moja mała dygresja na temat bordo. Kiedy 10 lat temu zaczynałam swoją pracę w branży ślubnej, to bordo oraz złoto były w polskiej estetyce ślubnej jedynymi akceptowalnymi kolorami. To z tego okresu pochodzą pomalowane na bordo i stare złoto sale weselne, które po dekadzie musiały albo przemalować ściany, albo położyć tapety. Mniej więcej na początku XXI wieku bordo odeszło do lamusa i realizacje z tym kolorem były prawdziwą rzadkością. Obecnie zauważam, że bordo przeżywa swój renesans, ale… Nie jest to już krwiste bordo, tylko piękne, szlachetne o głębokim odcieniu czerni. Najbliższy temu kolorowi są bordowe dalie i kalie. Takie, jak pokazane w tej stylizacji. Poza tym bordo nie jest już łączone ze złotem (co tworzyło bardzo toporny look), ale z fioletem, amarantem i pastelowym różem. Jak Wam się podoba ta paleta barw?
2/10 Ślub Michaela Buble
Dziś mam dla Was cztery wyjątkowe śluby. I żaden nie jest vintage, ani boho 😉 Zaczynamy pięknym ślubem, uwielbianego przez kobiety na każdej szerokości geograficznej Michaela Buble. Podobnie, jak niedawno ożeniony Matthew McConaughey, Michael złamał moje serce i pytam go, jak mógł mi to zrobić?! 😉 Na otarcie łez jednakże mam zdjęcia z tego wyjątkowego ślubu. Przepiękna Panna Młoda – argentyńska aktorka i modelka Luisana Lopilato podczas przyjęcia wystąpiła w innej sukni, niż podczas ceremonii zaślubin. Ceremonia ślubna odbyła się bez udziału kamer. Podczas wesela obowiązywały w dekoracjach kolory – biały, różowy, amarantowy, srebrny i czarny. Jak zwykle na uroczystości północnoamerykańskiej nie mogło zabraknąć zjawiskowych kompozycji florystycznych z niewyobrażalnych wręcz ilości kwiatów! Kocham śluby amerykańskie i kanadyjskie przede wszystkim z uwagi na ich oprawę florystyczną i niesamowite detale. Tu również znajdziecie wyjątkowe dodatki – poza wspomnianymi kwiatami, urocze małe buteleczki z pamiątkowym alkoholem (szampan dla Pań i wódka dla Panów), piękne kryształowe dekoracje i cudny słodki bufet. A propos słodkości, to co powiecie na żywą wieżę z babeczkami? 😉 Słodka babka!
zdjęcia: SWEET PEA PHOTOGRAPHY
7/7 Być jak Leonardo
I na zakończenie nieprawdopodobna wręcz sesja stylizacyjna! Słowa są zbędne, bo realizacja odbiera dech, o języku w buzi nie wspominając! Połączenie kwiatów i owoców uważam za genialne! Bukiet kwiatów na ściance z namalowaną amforą wprawia w osłupienie! Ja przez chwilę zastanawiałam się, jak u diaska! to jest zrobione! Cudowne kolory, cudowna suknia i niesamowite stroik z piór. BOSKIE! Leonardo byłby dumny!
zdjęcia: VERVE PHOTO CO.
9/9 Brak słów…
I jeszcze jedna romantyczna realizacja. Po polskim, uroczym ślubie, przenosimy się do słonecznej Kalifornii, aby podziwiać reportaż Jose Villa. Tak naprawdę to brakuje mi słów uznania dla jego warsztatu, wrażliwości i umiejętności inscenizacji. Chociaż nigdy nie wiadomo, co jest świadomą kreacją, a co zastanym polem do popisu dla fotografika. Bardzo wiele o warsztacie Jose dowiedziałam się z jego książki, którą również możecie przestudiować, bo ukazał się polski przekład nakładem wydawnictwa Galaktyka (dla przypomnienia TU). Zdjęcia, jakie są każdy widzi. A jaki ślub? Obłędny! Dość wspomnieć, że PM jest Azjatką. I wszystko jasne Dopracowane, delikatne, umiarkowane. Kolory, które mnie powalają – pastelowe róże i brzoskwinie. Bukiet z daliami i piękne louboutiny z linii bridal z niebieską wkładką. Proste formy, rustykalne detale, kilka zniewalających staroci. Tak naprawdę tych detali jest mniej, niż mało. Ale są one tak wyeksponowane. Tak podkreślają charakter i klimat, że nie chciałabym mieć za żadne skarby świata florystyki z pierwszego dziś postu. A dałabym się pokroić za tę stylizację. I oczywiście Jose Villa na moim ślubie