A skoro już wspomniałam dziś o Australii, to mam właśnie ślub pełen inspiracji prosto z Grandchester. Słoneczny, z mnóstwem detali wykonanych we własnym zakresie. Jak już dziś wspomniałam w Polsce jest coraz więcej firm specjalizujących się w organizacji imprez plenerowych. Prezentowani Nowożeńcy także postanowili wynająć namiot w którym odbyło się przyjęcie weselne. A namiot stanął w ogrodzie należącym do rodziców Panny Młodej. Prawda, że fajne rozwiązanie? Mama Panny Młodej przygotowała domowe, pomarańczowe konfitury dla zaproszonych gości, które zostały zapakowane w śliczne słoiczki. Ciotka zajęła się dekoracjami kwiatowymi – kwiaty oczywiście ogrodowe, wśród których prym wiodły peonie. Szalenie podoba mi się plan stołów wykonany na starym oknie!!! Został wypisany flamastrem, którym można pisać po śliskich powierzchniach (pisak do pisania na płytach CD będzie odpowiedni). Kosz pełen klapek na pewno cieszył się zainteresowaniem wśród Pań, które z radością zrzuciły niewygodne obcasy!
5/8 Stylowy amarant
I drugi obiecany dziś ślub. Tym razem w niesamowicie stylowej oprawie, z dobranymi idealnie dodatkami i kolorami. Pietyzm i dokładność z jaką zaplanowano najdrobniejsze szczegóły powala. Czy taki ślub można zorganizować samodzielnie? Teoretycznie można, chociaż byłoby to bardzo trudne. Ale nikogo nie odwodzę od tego pomysłu 😉 Zobaczymy zatem, gdzie tym razem zawitała ekipa HILTON PITTMAN i co nas zachwyciło w tym ślubie. Przede wszystkim kolory! Intensywny amarant i pistacja w połączeniu z bielą sukni i szarością garnituru tworzą niesamowity efekt. Ale. No właśnie, musiało być jakieś ale. Tak intensywne kolory doskonale wyglądają w pełnym słońcu i jasnym otoczeniu. Polska niestety nie leży w najbardziej nasłonecznionej strefie klimatycznej i takich efektów świetlnych, jak na tych zdjęciach, raczej nie uda się osiągnąć. Cudowne dekoracje – papierowe kule w kolorze amarantowym i groszkowym, suknie druhen w kolorze fuksji, a do tego pistacjowe torebki. Egzotyczne storczyki oczywiście intensywnie różowe i fioletowe! Dla gości zostały przygotowane wachlarze, na których wydrukowano plany uroczystości. Całość zniewalająca! Zwracam uwagę na jeden sprytny zabieg dekoratorów – wysokie, barowe stoliki zostały sprytnie zamaskowane tkaniną i wstążkami tworząc uroczy cukierek!
zdjęcia: HILTON PITTMAN
6/8 Soczyste kolory
Nieczęsto zdarza mi się znaleźć śluby, które łączą w sobie styl vintage i intensywne kolory. Retro aranżacje kojarzą nam się jednak najczęściej z pastelowymi, brudnymi i przydymionymi kolorami. A tu mamy i piękne vintage dekoracje – obłędne żyrandole ze świecami ozdobione angielskimi, różowymi różami, a jednocześnie druhny w sukniach o soczystym, głębokim odcieniu granatu i limonkowe wstążki przy bukietach. Piękne kolory, zaskakująco zestawione z całą stylizacją, ale niesamowicie energetyczne! Innym nawiązaniem do retro są cudne słoiczki z przetworami dla gości! Każdy z uroczą, koronkową serwetką! Dziewczyny z południa USA mają odwagę!
zdjęcia: ANDREW LLOYDS
4/7 Stylowy Meksyk
Za oknem jest jak jest. Trudno! Wyobraźcie sobie, że pod drzwiami czeka już spakowana walizka, a Wy macie w ręku bilet do gorącego Meksyku. Pisałam Wam już kilka razy, że Amerykanie bardzo często decydują się na organizację ślubu w Meksyku z uwagi na koszty i atrakcyjność miejsca. Koszt zorganizowania ślubu w Meksyku jest zbliżony do kosztu przyjęcia w USA, nawet po dodaniu kosztu przelotu. Dlatego nic dziwnego, że wiele Par decyduje się na takie rozwiązanie. Ślub, który dziś Wam pokazuję jest bardzo stylowy, elegancki i nie nawiązuje zbyt mocno do meksykańskich klimatów. Postawiono na amerykański glamour, a jedynie mocne akcenty kolorystyczne są nawiązaniem do południowych klimatów. Turkusowe buty i naszyjnik PM, fioletowe i różowe kule z goździków, amarantowe suknie druhen czy zielone limonki niezbędne do tequili 😉 PIĘKNIE!