Ten ślub nie mógł być inny. Wystarczy spojrzeć na Nowożeńców. Każde, kolejne zdjęcie jest pełne uroku, humoru i lekkości. Oraz nonszalancji i odwagi Pary Młodej. Chcieli oni chyba uniknąć wszelkich sztampowych rozwiązań ślubnych i udało im się to nad wyraz. Każdy pomysł został zindywidualizowany i nadano mu punkowy, zawadiacki charakter. Samochód, vansy Pana Młodego, stylizacja Panny Młodej, figurki na tort (!!!), kolorowy, vintage bufet ze słodkościami i psychodeliczne naklejki ścienne i okienne. Nie ma tu nic standardowego i nudnego. Nawet miejsce zaślubin i przyjęcia weselnego jest inne. Podziwiam Pary, które potrafią odrzucić wszelkie utarte schematy, tradycyjne rozwiązania i klasyczne pomysły. Podziwiam ich za odwagę, determinację w spełnianiu własnych marzeń i za to oko, które puszczają do swoich gości oraz obiektywu aparatu! Takich ślubów, chciałabym oglądać więcej!
A może nad morze?
A może ktoś chciał mnie zdenerwować? 😉 Jak można mnie przesyłać w środku zimy, taki ślub?!? No, jak pytam! Przecież wiadomo, że kocham nadmorskie śluby. I oczywiście pokazuję Wam go. Piękny, pełen marynistycznych elementów. Prawdziwe muszle, rozgwiazdy, piasek – za pomocą kilku rekwizytów, można wyczarować niezapomnianą aranżację. Ale przede wszystkim miejsce ślubu i wesela jest obłędne. Zwracam uwagę na detale – maleńkie leżaczki – podstawki do winietek, rozgwiazdy i muszle na serwetach, w szklanych kulach, na stołach, krzesłach, a nawet na rączce bukietu ślubnego. Cudna kolorystyka – błękit połączony z ciepłym, wielbłądzim odcieniem piasku oraz bielą – połączenie świeże, ale ciepłe. Nie może nad morze, ale z pewnością nad morze!
zdjęcia: HILTON PITTMAN
Ogrodowe Przyjęcie II
I pozostajemy w dzisiejszym rustykalnym, ogrodowym klimacie. Przyjęcie weselne, które w swojej stylistyce i charakterze jest odzwierciedleniem idei ogrodowych, nonszalanckich imprez. Urocze otoczenie, przestrzeń, zieleń, stoły pod gołym niebem. Myślę, że w Polsce etap przyjęć ogrodowych jest jeszcze przed nami. Musimy przejść przez fazę sal i lokali. Chociaż zdarzyło mi się już być na kilku imprezach zorganizowanych w plenerze. Jest to z pewnością bardziej skomplikowane logistycznie, bo trzeba zaplanować catering, parkiet, zasilanie, czy choćby toalety dla gości. Ale, jak wiadomo dla chcącego nic trudnego! Niezobowiązujący charakter imprezy pod gołym niebem, daje ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o kwestię aranżacji przestrzeni. Można przy użyciu dostępnych i tanich dekoracji wyczarować cuda. Jeśli miałaś lub planujesz taki ślub i chciałabyś się podzielić doświadczeniami, napisz koniecznie do mnie!
zdjęcia: DONOVAN CRAIG
VSH
VSH czyli vinatge, scraps i handmade, czyli to co moje Panny Młode lubią najbardziej! Kocham śluby, które są całkowicie zindywidualizowane. Podziwiam Pary, które na przekór wszystkiemu wcielają w życie swoje marzenia i pomysły. Ten ślub począwszy od stylizacji Pary Młodej, a skończywszy na dekoracjach jest kwintesencją indywidualnego podejścia do uroczystości ślubnej. Panna Młoda w cudownej, koronkowej, klasycznej sukni i kontrastowych, vintage, rudych pantofelkach i z zawadiacką ozdobą we włosach jest obłędna! Idealnie dobrane kwiaty w bukiecie, podkreślają retro charakter tej przemyślanej stylizacji. Cudne dekoracje – plany uroczystości przeszyte na maszynie (element scrap) i ręcznie wypisana, szkolna tablica z menu przywodzą na myśl serial Cudowne lata. Ale najbardziej urokliwy jest kącik Photobooth, gdzie goście przy wykorzystaniu zabawnych akcesoriów, są fotografowani. Takie zdjęcia są cudowna pamiątką z wesela. Polecam Wam tę weselną atrakcję, bo naprawdę można zobaczyć niesamowite rzeczy 😉 Mała dygresja – byłam na weselu w wakacje, gdzie wykonywano takie zdjęcia. Akcesoriami pomocniczymi były szale boa, podwiązki, kapelusze i woalki. Mało kto by w to uwierzył, ale ja widziałam na własne oczy – babcie i ciocie przebrane w ten dezabil, radośnie pozowały do zdjęć, które będą na pewno interesująco wyglądać w pamiątkowym albumie