Z ciekawością obserwuję, jak kolor złoty zaczyna towarzyszyć innym kolorom używanym na ślubach. Wczoraj pisałam o kolorze bordowym do którego czułam delikatnie pisząc niechęć, a to dlatego, że kojarzył mi się z topornymi dekoracjami i wystrojem wnętrz z lat 90. Podobnie było ze złotem. Przez całą dekadę był uważany za jedyny i najpiękniejszy kolor na polskich ślubach. Młodsze Czytelniczki nie wiedzą zapewne o tym, że w latach 90. w Polsce każda sala weselna ociekała i kapała złotem 😉 Naprawdę! 😉 Później przyszła era pasteli, która nieprzerwanie trwa do dziś. Ale nawet pastele mogą znudzić się. Dlatego od pewnego czasu są one łączone z intensywniejszymi kolorami lub tytułowym złotem. Ślub, który chciałabym Wam dziś pokazać jest utrzymany w chłodnych pastelowych odcieniach zieleni, lazuru i turkusu, a do nielicznych detali dodano błyszczące, złote, brokatowe elementy. Już w stylizacji Panny Młodej uwagę zwracają złoty pas i brokatowe szpilki. Doskonały pomysł na przełamanie monotonii bieli i podkreślenie talii. Kolorystykę stylizacji przełamały korale w kolorze bladej morskiej piany. Druhny w szmaragdowych kreacjach stanowiły dla PM ciekawe tło kolorystyczne. Zieleń była zresztą wszechobecna dookoła. Na gości czekały małe doniczki z sukulentami, a na stołach królowały słoiczki obsypane złotym brokatem z których zrobiono lampiony. Na uwagę zwraca pomysłowa księga gości, czyli tablica z kopertami do których goście wsuwali swoje życzenia dla Młodej Pary. Zwieńczeniem złotych dodatków była gigantyczna podkowa na szczęście 🙂
1/10 Boho z pazurem
Boho nigdy dość! Szczególnie, gdy jest to boho z pazurem, czyli to, co lubimy najbardziej na Bridelle! Cudowna Panna Młoda! Szalona, urocza, wytatuowana! Kocham takie dziewczyny! Jako kolor przewodni swojej stylizacji, nasza PM wybrała piękny, zgaszony kolor seledynowy, który genialnie komponował się ze śmietankowym odcieniem sukni i karnacją. Buty i naszyjnik oraz bukiet stanowiły wyraziste i równorzędne detale w całej stylizacji. Przepięknie! Zauważcie ciekawą rzecz. Najczęściej, jeśli któreś z Nowożeńców decyduje się na ekstrawagancki look, to jest to najczęściej Pan Młody. Tu mamy odwrotnie! To ona przyciąga wzrok swoją niegrzeczną stylizacją! Pan Młody natomiast jest pełen dyskretnej elegancji w szarym garniturze. Ślub i przyjęcie odbyły się w słynnym kalifornijskim Smog Shoppe, a całą aranżacja przyjęcia utrzymana była w vintage i boho klimacie. Na gości czekały kaktusy i sukulenty w puszkach z recyclingu ze zdjęciami Młodej Pary. Na stołach znalazły się ciekawe kompozycje z sukulentów w… książkach. Sukulentami ozdobiono również walizkę do której Para Młoda zbierała fundusze na podróż poślubną. I nawet tort ozdobiony został pięknymi, zielonymi roślinami! Uwielbiam takie śluby, które przełamują stereotypowe postrzeganie konkretnego stylu. Boho, najczęściej kojarzące się nam z romantycznymi sukniami, rozwianymi włosami, tutaj zyskało nowy charakter dzięki osobowości Pary Młodej (szczególnie Panny Młodej) oraz niespodziewanym dodatkom, np.: puszkom po papryczkach, których użyto, jako doniczki. CUDO!