Jeśli nie wiecie, co było inspiracją dla tej sesji, poproście o pomoc Narzeczonego! Jeśli grywa w gry komputerowe, to bez trudu odgadnie, kto był inspiracją 😉 Wpadłybyście na to, że postać z gry komputerowej (a później także filmu) może być ślubną inspiracją? I to jaką! Kolorową, szaloną, radosną. Moje Drogie – oto Mario i jego jego Narzeczona. Kultowa gra z czasów mojego dzieciństwa. Dzielny hydraulik i jego brzoskwiniowa Księżniczka przenoszą nas w kolorowy świat! Fantastyczne kolory, mocne akcenty znane z gry – kaktusy, muchomorki i cudna stylizacja obojga Narzeczonych. Ona w uroczej, nieco bajkowej sukni i złotych butach. On to kwintesencja nowojorskiej elegancji 0 mucha i czerwone szelki! GAME NEVER OVER!
5/9 O Omelle!
Butomaniaczki powinny wziąć coś na uspokojenie, zanim zaczną czytać ten post 😉 Lojalnie uprzedzam, aby nie było później pretensji, że ktoś dostał zawału! O OMELLE! Przepiękne, designerskie buty! Marka stworzona przez dwie amerykańskie projektantki Cherise Angelle i Nicole LaFave. I to właśnie Cherise jest Panną Młodą Buty wykonane są we Włoszech, z najlepszych materiałów z nieprawdopodobnymi wręcz detalami! Buty Cherise oraz buty druhen, to oczywiście dzieła OMELLE! A fotografowała, jak zawsze zjawiskowo – ELIZABETH MESSINA.
zdjęcia: ELIZABETH MESSINA
4/9 Imponujące suknie KATE TOWERS
KATE TOWERS to amerykańska projektantka, która tworzy pojedyncze sztuki, niezwykłych wręcz sukni. Zauroczyły mnie od pierwszego wejrzenia! Zakochałam się szczególnie w delikatnych, pełnych, pysznych falbanek i marszczeń sukienkach. Projektantka bardzo mocno inspiruje się modą lat 70. oraz nieśmiertelnym vintage. Pozornie proste suknie, przykuwają uwagę niezwykłymi detalami, wśród których na pierwszy plan wysuwają się wspomniane już przeze mnie falbany. Pierwsza pokazana kolekcja (Oregon Coast) powinna zwrócić Waszą uwagę. Dla mnie są one niezwykłe! Suknie można zamówić przez portal ETSY.
* * *
OREGON COAST
* * *
WIT & PRIM
* * *
SAUVIE ISLAND
]
* * *
GOLDEN HOUR
zdjęcia: KATE TOWERS
3/9 Prawdziwe oblicze zawodu konsultanta ślubnego – rzeczywistość, a film „Powiedz TAK”
Prawdziwe oblicze zawodu konsultanta ślubnego – rzeczywistość a film Powiedz TAK.
Mam wrażenie, że żadne działania promocyjne nie odniosły takich skutków popularyzacji zawodu konsultanta ślubnego, jak film z Jennifer Lopez Powiedz tak. Dzięki temu filmowi na całym świecie, niejedna kobieta zamarzyła by być, jak Jennifer Lopez – chodząc ze słuchawką w uchu, panować nad prawidłowym przebiegiem wesela i wyciągając zza pazuchy eleganckiego żakietu niezbędnik pełen igieł, nici, odplamiaczy czy lekarstw nieść pomoc zagrożonej katastrofą imprezie.
No cóż. Takie rzeczy to tylko … w Hollywood. Bo rzeczywistość jest troszkę odmienna od postaci wykreowanej przez latynoską piękność. Dlaczego? Poniżej kilka odpowiedzi pokazujących rzeczywistość konsultantów ślubnych w Polsce a film Powiedz tak:
1) Biuro – takie biuro to marzenie. Pełna ekipa ludzi, każdy odpowiedzialny za inną sprawę. Marzenie – w rzeczywistości jest troszkę inaczej. Wszystkimi tymi sprawami zajmują się 2 – 3 osoby, a nie cały sztab ludzi. Co równa się też zwiększonej ilości pracy.
2) Romans – nie wierzcie, że dzięki tej pracy poznacie ukochanego. A jeśli tak – to będzie to Wasze ostatnie zlecenie.
3) Szpilki od Gucciego – połamania nóg kochane 😉 W zanadrzu przydadzą się bardziej balerinki, szczególnie podczas koordynacji. Szpilki – tak, jeśli jesteście odporne na ich bolesne piękno.
4) Nie rozkazujemy – nasi podwykonawcy to partnerzy w pracy. Nie krzyczymy, nie rozkazujemy. Wspólny szacunek to podstawa udanej imprezy.
5) Słynna słuchawka w uszach – chętnie byśmy z niej skorzystały, ale no cóż. Muszą nam wystarczyć na razie telefony komórkowe.
6) Monitory podglądowe na kościół – to samo co w punkcie 5. Marzenie. Póki co – musimy liczyć na nasz bystry wzrok.
7) Apteczka – tak, to jest to co każda konsultanta musi mieć podczas koordynacji dnia ślubu i wesela. Igła i nici, lekarstwa, odplamiacz – to obowiązkowy zestaw pierwszej pomocy.
8) Sposób pracy – w filmie Jennifer Lopez ingeruje bardzo w całą uroczystość. Jest stanowcza względem pastora, gości czy podwykonawców. W Polsce zawód wedding plannera nie jest jeszcze tak znany i szanowany jak w kraju naszej bohaterki. Ułatwia jej to pracę. My oczywiście też musimy ingerować, czasem kierować gości czy upominać podwykonawców. Ale w sposób bardziej delikatny i subtelny, czasem wręcz niewidoczny.
Jak widać, jest kilka punktów wspólnych, jednak więcej nas dzieli niż łączy. Na pewno w jednym się zgadzamy – na pewno dla każdego wedding plannera, bez względu na szerokość geograficzną najważniejsza jest udana uroczystość, zadowoleni gości i szczęśliwa Para Młoda.
Maria Zając
Polskie Stowarzyszenie Konsultantów Ślubnych