I kolejna perełka wśród polskich ślubów. Dziś realizacja ŚLUBNEJ PRACOWNI, która została laureatem naszego plebiscytu TRENDSETTERS 2009. ŚLUBNA PRACOWNIA jest jedną z najstarszych agencji ślubnych na polskim rynku. Posiada swoje oddziały w kilku miastach w Polsce. Realizacje agencji to przede wszystkim, coraz popularniejsze w Polsce śluby w stylu urban chic. Nowoczesne, eleganckie i stylowe. Prezentowany dziś ślub został zrealizowany przez oddział olsztyński przez Marzenę Ramotowską.
Międzynarodowe towarzystwo, polska, cudowna, mazurska posiadłość i… nawałnica oraz burza. To nie było łatwe zadanie, ale profesjonalny konsultant ślubny poradzi sobie zawsze i wszędzie. Ślub i wesele w plenerze to marzenie wielu Par, które przy odrobienie determinacji można zrealizować. Ślub nawiązywał swoją stylistyką do rustykalnych klimatów polskiej wsi. Goście z zagranicy musieli być urzeczeni okolicą i organizacją ślubu. Najlepiej o tym opowie, sama realizatorka ślubu. Miłej lektury!
* * *
PALETA KOLORÓW
NOWOŻEŃCY: Ewa i Iain
DATA ŚLUBU: 24 lipca 2010
MIEJSCE: Galiny k/Bartoszyc
PRZYGOTOWANIA: Zespół Pałacowy w Galinach
CEREMONIA: ślub cywilny na terenie Zespołu Pałacowego w Galinach
WESELE: plenerowe w Galinach
WEDDING PLANNER: ŚLUBNA PRACOWNIA
FOTOGRAFIA: B&W PHOTOGRAPHY
* * *
Marzena Ramotowska Ślubna Pracownia Olsztyn – Nasza przygoda z Ewą i Iainem rozpoczęła się w lutym 2009 roku, gdy po telefonie z USA wstępnie umówiliśmy się na spotkanie w maju w Olsztynie. Trwało to troszkę, gdyż Ewa i Iain właśnie byli w trakcie przeprowadzki z USA do Londynu, a stamtąd to już całkiem niedaleko, rzut beretem do Olsztyna 😉 Już po pierwszym spotkaniu wiedziałam, że będzie to prawdziwe wyzwanie – wesele międzynarodowe, na ok. 200 osób, z czego połowa to goście anglojęzyczni.
Wyzwanie to okazało się jeszcze większe niż myśleliśmy… w trakcie sobotnich przygotowań czekała na nas niestety niemiła niespodzianka, jaką zgotowała nam pogoda. Nad naszymi głowami przeszły nawałnice i burze, które w mgnieniu oka zniweczyły wszystkie przygotowania ceremonii zaślubin w plenerze i wesela w namiocie. Zdmuchnęło nam cały plener i wszystko ze stołów w namiocie, dosłownie chwilę po tym, jak poustawialiśmy winietki, menu, karty z nazwami, prezenty i dekorację. Jedna ze ścian namiotu pod wpływem ciężaru wody, jaka zgromadziła się w czasie deszczu, runęła. Mieliśmy ok. 2,5 godzin na odtworzenie wszystkiego co przygotowaliśmy przez dwa dni – w piątek i sobotę od rana.
Udało się … choć nie było łatwo, można powiedzieć, że dostaliśmy prawdziwą szkołę życia. Musieliśmy przenieść ceremonię zaślubin w zadaszone miejsce, do jednego z pomieszczeń Zespołu Pałacowego, gdyż nad wodospadem, gdzie początkowo miał się odbyć ślub, wszystko było przemoczone (zwłaszcza krzesła w śnieżnobiałych pokrowcach, których ochronę przed deszczem w postaci folii, nawałnica zdmuchnęła w jednej sekundzie). Wszędzie było błoto i kałuże. Działać musieliśmy szybko, gdyż Państwu Młodym zależało, aby wszystko zostało zorganizowane na bardzo wysokim poziomie. Podczas kilkunastomiesięcznych przygotowań, Panna Młoda chętnie angażowała się w dopinanie najmniejszych szczegółów uroczystości, przy czym jej kreatywność i wysublimowany gust świetnie wtórowały całej organizacji. Zależało jej na tym, aby goście z zagranicy poznali naszą tradycję i zwyczaje, a zarazem zobaczyli jak piękna jest Polska. Miejsce, w którym odbyła się ceremonia zaślubin i wesele pokazywało znakomicie to piękno. Na każdym ze stołów umieszczone zostały karteczki z nazwami stołów z różnych najpiękniejszych miejsc w Polsce, wraz z ich zdjęciami, m.in.: z Morskiego Oka, Puszczy Białowieskiej, Czarnej Hańczy. Oczywiście nie obyło się bez tradycji angielskich, jak na ślub i wesele polsko-angielskie przystało, takich jak: druhny i drużbowie, ubrani w jednakowe kreacje, różniące się w przypadku druhen jedynie kolorem sukien. Była flower girl, która razem z 2-letnim siostrzeńcem Panny Młodej przeszła środkiem na ceremonii zaślubin, chwilę przed tym, jak Panna Młoda ze swoim Tatą ruszyła ku ołtarzowi. Tam oczywiście oczekiwał już Pan Młody. Tuż po ceremonii, na dziedzińcu Pałacu odbyło się drinks receptions, czyli około 2 godzinny bankiet z szampanem i mini kanapeczkami, który umilał, zresztą jak i uroczystość zaślubin, kwartet smyczkowy. Zapowiedzią plenerowego wesela pod namiotem był wystrzał z armaty na dziedzińcu Pałacu.
Po ślubie i bankiecie DJ, zarówno w języku polskim i angielskim, zaprosił gości do bajkowo udekorowanego namiotu weselnego, który znajdował się tuż za Pałacem. DJ, który notabene ukończył filologię angielską, znakomicie poprowadził imprezę w dwóch językach, tak, aby każdy z gości czuł się komfortowo. Jednocześnie był tłumaczem przemów, które zostały wygłoszone przez ojców Państwa Młodych, Świadka i przemowy Pana Młodego, który opowiedział wszystkim bardzo ciekawą historię dotyczącą poznania Panny Młodej…
Dekoracja namiotu była rzeczywiście bajkowa… z sufitu zwisały papierowe kwiaty, które w całości dodawały niespotykanego uroku, po bokach namiotu poustawialiśmy stojaki z żywymi kwiatami, które zostały podświetlone przez profesjonalną firmę oświetleniowo-nagłośnieniową. Natomiast na stołach gości i Państwa Młodych poustawiane zostały przepiękne kompozycje z żywych kwiatów, świetnie współgrające z resztą dekoracji, a zwłaszcza z girlandą znajdującą się za plecami Ewy i Iaina.
Również teren wokół namiotu został zaaranżowany tak, aby całość tworzyła niesamowity klimat. Podświetlone zostały drzewa, na niektórych z nich zawisły słoiczki, czerpiące światło z energii słonecznej, które również poustawialiśmy na specjalnie przygotowanych stolikach pod parasolami. Porozwieszane zostały również białe lampioniki ze świeczkami antykomarowymi, a wokół terenu porozstawialiśmy pochodnie bambusowe. Miały pełnić funkcję ochronną przed komarami, których rzeczywiście w ten dzień było mało, mimo tego, że w piątek, w trakcie przygotowań, dawały nam się nieźle we znaki.
Wnętrze namiotu zostało zaaranżowane światłem. Nieskończona ilość kolorowych światełek oświetlała nie tylko parkiet, część gastronomiczną namiotu, jak i scenę, na której odbył się dwugodzinny koncert Zbigiband – gwiazdy wieczoru, ale również teren wokół namiotu i dziedziniec Pałacu, na którym odbyły się mini oczepiny. O północy Państwo Młodzi rzucili bukietem i muszką z dwóch okien znajdujących się na pierwszym piętrze Pałacu w kierunku stojących pod nimi panien i kawalerów. Następnie goście zostali poproszeni do przejścia w bezpieczne miejsce, gdzie można by było puścić w niebo balony szczęścia – Ufo Balloons. Jednak pogoda i w tym momencie postanowiła popsuć nam plany. Wiatr był tak silny, że pierwszy balon zamiast do góry pofrunął w bok, więc woleliśmy nie igrać z żywym ogniem.
Reasumując, Państwo Młodzi, jak i goście byli zachwyceni, a całość określili mianem bajkowego ślubu i wesela, którego nigdy nie zapomną. Natomiast goście – głównie Anglicy, podchodzili do nas i gratulowali, mówili good job. Chyba dlatego, że widzieli co się działo w ciągu dnia i wyglądało na to, że nic już się nie da zrobić. Ale najlepszą nagrodą za nasz wysiłek były oficjalne podziękowania Państwa Młodych w trakcie przemów i ich słowa po weselu: Może kiedyś wrócimy w to samo miejsce by odnowić przysięgę, kto wie? Może wtedy pogoda będzie sprzyjać. Wszyscy nasi przyjaciele szalenie zachłysnęli się Polską i nie mogą się doczekać by wrócić. Wielu z nich powiedziało nam w sekrecie, że był to najwspanialszy ślub/wesele na jakim byli. Naprawdę uważamy nasze wesele za olbrzymi sukces, zarówno goście, jak i my wspaniale się bawiliśmy!