Miałam ostatnio fazę na śluby w mocnych kolorach, pamiętacie? A dziś wracam do świeżych, jasnych, pastelowych kolorów. A tak naprawdę, wracam do nich, bo już mi się znudziła jesień. Po dzisiejszej, wietrznej nocy, kiedy mało głowy nie urwało, już mi się nie podoba oczekiwanie na zimę i postuluję o jak najszybsze przyjście wiosny A ten ślub to kwintesencja wiosny! Pudrowy róż, słodka pistacja i delikatna wanilia. Urocze kwiaty – hortensja, róże i goździki (goździki są bardzo modne moje kochane Bridelki!) – kwiaty iście wiosenne, które pięknie wyglądały zwłaszcza na tle koloru sukni druhen. Zwracam uwagę na kolory garniturów Pana Młodego i drużbów – zrezygnowano z tradycyjnej czerni, na rzecz ciepłej szarości. I uważam, że był to doskonały wybór, ponieważ czerń byłaby zbyt agresywna, dla pozostałych, użytych kolorów. Urocze zdjęcia w białych ramkach ustawione na stoliku z pamiątkową księgą z pewnością przywołały mnóstwo wspomnień wśród gości. FRESH & YOUNG!
<