Witamy dziś na blogu WOJTKA MARCA – krakowskiego fotografika, który od ponad dekady zajmuje się fotografią ślubną, a jego zdjęcie było pokazane m.in.: w amerykańskim magazynie Brides (zobacz TU). I niech Was nie zmyli słodka okładka magazynu 😉 Zdjęcie Wojtka, które zostało wybrane na rozkładówkę, ale i wszystkie inne, które miałam przyjemność obejrzeć kipią emocjami, zachwycają dynamizmem i powalają prawdą. Prawda jest zresztą słowem – kluczem, aby zrozumieć i zafascynować się fotografiami Wojtka. On sam wyjaśni Wam to w bardzo humorystyczny i bezpośredni sposób poniżej 😉 I to mnie ujęło w jego zdjęciach. Prawda. Prawda o ludziach, o miejscach, o chwilach, o wzruszeniach, o niewinnych spojrzeniach i ukradzionych uśmiechach. Największą pasją Wojtka jest fotografia dokumentalna i to widać niesamowicie w jego zdjęciach ślubnych. Nie znajdziecie u niego nudnych kadrów. Każde zdjęcie jest żywe, czasami krzyczy – PATRZ NA MNIE, czasami szepcze SPÓJRZ, ale wszystkie zwracają uwagę i każą zatrzymać się na chwilę w poszukiwaniu prawdy danej chwili. Niebanalne spojrzenie Wojtka na fotografię jest wg mnie ciekawym trendem, który nadchodzi w fotografii ślubnej. WOJCIECH MARZEC należy do WPJA (w roku 2010 został sklasyfikowany na 27. miejscu wśród najlepszych foto-reportażystów ślubnych na świecie).
Wojtek – Prawda. To dla mnie słowo klucz w fotografii. I chociaż wiem, że fotografia jest kłamliwą suką, to bez prawdy nie ma dla mnie zdjęć. Jest to przede wszystkim ważne w fotografii ślubnej. Tak jak nikt nie wyobraża sobie, że para młoda zmieni w treści przysięgi swoich imion, (aby całość brzmiała lepiej), tak samo ja nie dopuszczam myśli, że to fotograf może kreować rzeczywistość w tym dniu. To duża pokusa dla młodej pary zobaczyć siebie chociaż raz w życiu na zdjęciach jako idealnych ludzi w idealnym świecie, ale czy aby na pewno warto? Czy warto dla paru odpicowanych fotek poświęcić swoją osobowość oraz pamiątkę na całe życie? Ślub to uroczystość wyjątkowa, tak naprawdę zdarzająca się jedyny raz w życiu. Radość, wzruszenie, śmiech, szaleństwo, młodość, zabawa – tyle się dzieje dookoła. Czy można to wszystko tak po prostu olać i próbować zastąpić sztuczną imitacją szczęścia? Nie sądzę. Rzeczywistość daje nam najpiękniejsze obrazy. Dlatego staram się być jedynie obserwatorem i wychwytywać te decydujące momenty.