W Polsce mamy sentyment do tej pory roku. Nie bez powodu mówimy o polskiej, złotej jesieni 😉 Myślę, że rodzaj melancholii, który towarzyszy tej najbardziej nostalgicznej porze roku jest wpisany w naszą naturę. Tym bardziej mam nadzieję, że spodoba Wam się ten ślub. Pełen jesiennych kolorów, naturalnych dodatków i… ciągników w tle 😉 Kocham takie niespodzianki! Kocham łącznie stylów! Panna Młoda wybrała piękną suknię o klasycznym kroju. Przepiękna fryzura i duży, nieregularny bukiet podkreślają stylizację. Kolory kwiatów w bukiecie doskonale definiują paletę kolorystyczną zastosowaną na tym ślubie – ciepłe odcienie pomarańczu, rdzy i żółtego, to doskonale nam znane jesienne barwy. Zwracam uwagę na użyte w bukiecie i kompozycjach na stołach dalie. Nie ma piękniejszych jesiennych kwiatów niż dalie! Połączenie ciepłych, słonecznych barw kwiatów z matowymi, ciemnozielonymi liśćmi eukaliptusa doskonale sprawdziło się w rustykalnej aranżacji. Spójrzcie na przepiękną dekorację miejsca zaślubin. Pęki liści przeplatają róże w kolorach pomarańczowym i żółtym tworząc bardzo urokliwą i przytulną całość. Sama konstrukcja zachwyca prostotą. Nieoheblowane, surowe deski zostały po przekątnej na różnych wysokościach udekorowane kwiatami i liśćmi. Urok tkwi w prostocie formy. Cudnych detali w aranżacjach weselnych jest bez liku! Stare beczki, fantastyczna gablota z winietkami, słoiczki z kwiatami i jabłuszka, które pojawiły się również na znaczkach pocztowych w papeterii. I na koniec urokliwa sesja plenerowa na polu, o zachodzie słońca, z pięknym i stylowym traktorem w tle Piękny ślub!
1/6 Z dodatkiem złota
Z ciekawością obserwuję, jak kolor złoty zaczyna towarzyszyć innym kolorom używanym na ślubach. Wczoraj pisałam o kolorze bordowym do którego czułam delikatnie pisząc niechęć, a to dlatego, że kojarzył mi się z topornymi dekoracjami i wystrojem wnętrz z lat 90. Podobnie było ze złotem. Przez całą dekadę był uważany za jedyny i najpiękniejszy kolor na polskich ślubach. Młodsze Czytelniczki nie wiedzą zapewne o tym, że w latach 90. w Polsce każda sala weselna ociekała i kapała złotem 😉 Naprawdę! 😉 Później przyszła era pasteli, która nieprzerwanie trwa do dziś. Ale nawet pastele mogą znudzić się. Dlatego od pewnego czasu są one łączone z intensywniejszymi kolorami lub tytułowym złotem. Ślub, który chciałabym Wam dziś pokazać jest utrzymany w chłodnych pastelowych odcieniach zieleni, lazuru i turkusu, a do nielicznych detali dodano błyszczące, złote, brokatowe elementy. Już w stylizacji Panny Młodej uwagę zwracają złoty pas i brokatowe szpilki. Doskonały pomysł na przełamanie monotonii bieli i podkreślenie talii. Kolorystykę stylizacji przełamały korale w kolorze bladej morskiej piany. Druhny w szmaragdowych kreacjach stanowiły dla PM ciekawe tło kolorystyczne. Zieleń była zresztą wszechobecna dookoła. Na gości czekały małe doniczki z sukulentami, a na stołach królowały słoiczki obsypane złotym brokatem z których zrobiono lampiony. Na uwagę zwraca pomysłowa księga gości, czyli tablica z kopertami do których goście wsuwali swoje życzenia dla Młodej Pary. Zwieńczeniem złotych dodatków była gigantyczna podkowa na szczęście
REKLAMA
zdjęcia: LARA HOLTZMAN
1/7 Po francusku
Francuskie motywy są bardzo chętnie wykorzystywane przez Amerykanów na ich ślubach. Amerykańskie Pary mają ogromny sentyment do światowej stolicy Miłości i Mody 😉 i statystycznie Paryż jest wymarzonym miejscem na zaręczyny przez większość amerykańskich przyszłych Panien Młodych. Ponieważ eskapada do Paryża na ślub i wesele ze wszystkimi zaproszonymi gośćmi byłoby dość kłopotliwe i z pewnością drogie, wiele Par decyduje się na francuskie akcenty na ślubie i weselu. Najczęściej jest to elegancki Paryż z nieśmiertelną wieżą Eiffla. Prawdę napisawszy jest to już dość nudne 😉 Dlatego mam nadzieję spodoba Wam się, tak jak i mnie, ten ślub, gdzie inspiracją był… francuski targ warzywny! I dokładnie to warzywa były główną ozdobą stołów i bardzo przytulnego wnętrza w którym odbyło się przyjęcie. Wpadlibyście na pomysł, aby nazwać stoły nazwami owoców i warzyw? I każde nakrycie zdobiły pomarańcze, marchewki czy karczochy Pomysłowość nie zna granic! Równie pomysłowo zaaranżowano bufet ze słodkościami, gdzie na betonowych bloczkach ustawiono paterki ze słodkościami. Surowość betonu zrównoważono urokliwymi etykietami z piękną czcionką i w słodkich kolorach. Poza urokliwymi kompozycjami z kwiatów, na stołach znalazły się również świece i wspomniane już warzywa do których doczepiono winietki. Bardzo oryginalna i nietypowa dekoracja, przyznacie Zwracam uwagę na fantastyczny bufet z francuskimi serami i winami. Taki kącik smakosza to fantastyczna alternatywa dla słodkich bufetów. Nie każdy lubi słodkości (nie wierzę!), więc warto zadbać o gości o bardziej wytrawnych podniebieniach. Zapamiętajcie ten bufet z serami, bo pokażę Wam dziś go jeszcze w polskim wydaniu na absolutnie cudownym ślubie pewnej fotografki
REKLAMA
zdjęcia: PAULA JONES
1/8 My dear deer
Kocham absolutnie i bezwarunkowo takie śluby! Można opisać każdy wyjątkowy detal widoczny w aranżacji i stylizacji, który jest niezwykły, ale najbardziej niezwykła jest cała, spójna, przemyślana koncepcja ślubu. Wszystko począwszy od sukni Panny Młodej, palety barw, sukienek druhen, poprzez detale, aż po dywan rozłożony na ziemi i fotografie utrzymane w stylu vintage z lat 70. tworzy jednolitą, genialną całość. Jestem zawsze pełna podziwu dla takich realizacji! Zaczynamy od Panny Młodej i jej przepięknej sukni w kolorze latte. Aż żal, że tak rzadko Panny Młode decydują się na tak niestandardowe rozwiązania! Przepiękna suknia, lekka fryzura i bukiet z drobnych, niestety nie znanych mi roślin. Do tego dyskretna biżuteria i gotowe! O ile jestem wielką fanką rozbudowanych dekoracji i pełnych przepychu aranżacji, o tyle w modzie ślubnej lubię minimalizm. Ta Panna Młoda wyglądała cudownie, prawda? Przepięknie zaaranżowana przestrzeń miejsca zaślubin oraz przyjęcia. Całość odbyła się w plenerze, pod gołym niebem, a motywem przewodnim był motyw jelenia. Stąd zabawa słowa w tytule postu 😉 Jeleni rogi znajdziecie w wielu elementach, m.in.: papeterii czy na stołach. Vintage porcelana, kwiaty w starych, cynowych baliach i konewkach, patchworkowe pledy na ławach przy stołach. Całość jest lekka, nonszalancka, sprawia wrażenie większego pikniku w gronie najbliższych. Kocham takie aranżacje, bo są pozbawione symetrii i przewidywalności. I chociaż są dokładnie zaplanowane, to widać w nich pełen luz, spontaniczność i osobowość Młodej Pary. Cudo!