Z czym kojarzy Wam się ślub? Mnie z trzema rzeczami 1. z miłością, 2. z pięknym wydarzeniem i 3. z nerwami 😉 A przecież nie musi tak być. Przygotowania mogą być pełne spokoju i buddyjskiej zadumy nad istotą wydarzeń. Nie trzeba się nigdzie spieszyć. Ani denerwować, że kwiaty mają inny odcień niż zakładaliśmy. Spóźnienie kuriera z ostatnimi dodatkami nie musi przyprawiać Was o palpitację serca. Trzeba… zwolnić 😉 I zachować spokój. Ślub ma być w końcu najszczęśliwszym początkiem Waszego wspólnego życia, a nie dzikim pędem z nerwami na postronkach. Dlatego ten ślub tak bardzo mi się podoba! Pełen spokój. Pełen luz. Pełnia szczęścia. Uwielbiam takie niespieszne przygotowania, kiedy można delektować się każdą chwilą. Kto z Was czytał Kubusia Puchatka, ten zapewne pamięta jedną z najsłynniejszych sentencji grubiutkiego misia – Jedzenie miodu jest przyjemne, ale jeszcze przyjemniejsza jest ta chwila przed, kiedy trzyma się słoik w łapkach Coś w tym jest 😉 W każdym razie ja zgadzam się z Puchatkiem w 100%. Nasi bohaterowie chyba też. Buddyjski spokój, relaksująca joga i przepiękna hiszpańska willa. W takim miejscu nie trudno zwolnić i poddać się słodkiemu lenistwu. Genialnie wykorzystano przestrzeń i architekturę budynku! Zawsze namawiamy Was do zwracania bacznej uwagi na to, co oferuje Wam miejsce w którym odbędzie się przyjęcie weselne. Jeśli są drzewa, powieście na nich lampiony i hamaki. Jeśli jest staw lub basen puścicie na jego powierzchni pływające świece. Jeśli jest drewniana altanka, oświetlcie ją lampkami choinkowymi i urządźcie w niej kącik wypoczynkowy. Pomysłów jest mnóstwo! Jak widać po przykładzie tej Pary, wesele wcale nie musi odbywać się przy stołach Ale to już opcja dla odważniejszych. Najważniejsze to zachować spokój i cieszyć się każdą minutą tego dnia!
1/4 Romantyczna farma
Za chwilę wakacje. W Polsce ponad 70% ślubów odbywa się właśnie w tym okresie! Z czym kojarzą Wam się wakacje? Mnie z wolnością, słońcem, lekką atmosferą, niebieskim niebem. I takie wakacyjne śluby uwielbiam najbardziej! Słodkie, romantyczne, nieprzesadzone. Lubię ten brak perfekcji w stylizacjach ślubnych. Bez wątpienia mistrzami są Amerykanie, którzy łączą nierzadko sprzeczne elementy, tworząc nową jakość. Świeże spojrzenie na śluby daje niesamowitą frajdę! Bo tak naprawdę wolno wszystko! Nie wierzcie nikomu, kto będzie starał się Wam wmówić, że coś na ślubie nie wypada. Albo nie pasuje! Jak nie pasuje, to znaczy, że jesteście na najlepszej drodze do stworzenia stylizacji whimsical albo al fresco. A to dwa najmodniejsze obecnie na świecie style dekorowania. Każdy, kto pragnie niezobowiązującej, radosnej, nieco nawet łobuzerskiej aranżacji z pewnością powinien sięgnąć po te stylistyki. Pokazujemy je Wam na blogu tak często, że z pewnością wiecie już czym charakteryzują się one. Uważam, że najlepszą inspiracją są śluby, które już się odbyły 😉 Można z nich czerpać pełnymi garściami i wybierać, dopasowywać i miksować przeróżne elementy, które Wam podobają się najbardziej. W ten sposób powstaje większość stylizacji na naszych sesjach do magazynu, a teraz także do książki BRIDELLE STYLE BOOK. Zobaczcie, ile pomysłów wartych naśladowania jest na tym ślubie! Kurtyna ze wstążek – prosta do wykonania, tania, a jakże efektowna. Można ją wykorzystać do dekoracji ściany za stołem Pary Młodej. Wieniec z zielonych liści. Przy odrobienie własnej pracy możecie upleść go samodzielnie z winobluszczu. Będzie doskonale wyglądać na lub nad stołem. Winietki z pomalowanych na złoto plastykowych zwierzątek. Można je kupić za grosze w sklepach z zabawkami. Do tego puszka spreju i gotowe! Wracając jeszcze na chwilę do zieleni – zobaczcie, jak udekorowano stoły. Samą zieleniną. To trend, który warto zapamiętać, bo przewija się on w coraz większej ilości propozycji na 2016 rok. Zielone aranżacje bez kwiatów, będą królować w przyszłym roku! To świetna alternatywa dla kwiatów. I duża tańsza. Podobnie, jak domowe słodkości, które są niesamowicie urokliwe!
REKLAMA
zdjęcia: TROY GROVERS PHOTOGRAPHERS
1/6 Obozowo i na luzie
Hipseterskich ślubów ciąg dalszy! Dzień dobry 😉 W Dzień Dziecka (bo w końcu każdy z nas jest dzieckiem) mamy dla Was bardzo uroczy, kolorowy ślub. Pełen dziecięcej radości i pragnienia przygody. Ślub, który odbył się w jednym z obozów Kolorado. Kultura obozów dla młodzieży jest niezwykle żywa, szczególnie w południowej części USA i nic dziwnego, że taki motyw został wykorzystany na ślubie. Skoro obóz młodzieżowy, to nie mogło obyć się bez kilku atrybutów – kolorów, sprzętu sportowego, kilku spartańskich elementów i mnóstwa radości! Kolory na tym ślubie, po prostu zniewalają! Począwszy od bukietu Panny Młodej, który ułożono z kilku gatunków kolorowych kwiatów i wykończono kolorowymi wstążkami, przez dekoracje, aż po kolorowe, retro termosy z napojami Już sobie wyobrażam na polskim weselu termosy z PRL Albo takie chińskie, w cukierkowych kolorach! Naprawdę ja mam takie marzenia! Koniecznie zwróćcie uwagę na girlandę z kwiatów i roślin zdobiącą ganeczek budynku przed którym odbył się ślub. Fantastyczna forma i niezwykłe kolory. Jeden element, który był tak wyrazisty i piękny, że nie potrzebne były inne dekoracje. W namiocie w którym odbyło się wesele, również pojawiły się ogrodowe i polne kwiaty. Na gości czekały domowe smakołyki i słodkości. Po raz kolejny jestem zachwycona prostotą, odwagą i bezkompromisowością Amerykanów. Nie wiem, który to ślub pokazywany na blogu z naprawdę skromną, niedrogą, ale urokliwą i piękną aranżacją. Jeszcze raz potwierdza się teza, że ślub wcale nie musi być drogi. Co sądzicie o mniej formalnych weselach? Czy jesteśmy na to gotowi w Polsce?