Zobacz więcej na ALEXANDER MCQUEEN
* * *
Zobacz więcej na MARIA LUCIA HOHAN
* * *
Zobacz więcej na BADGLEY MISCHKA
* * *
Zobacz więcej na OSCAR DE LA RENTA
Jak wiadomo – kocham retro! Im bardziej wykonane samodzielnie, za pomocą własnych rąk i niewielkim kosztem, tym lepiej! Dlatego jestem zachwycona tym ślubem – prostym, słodkim, uroczym i mega pomysłowym! Ilość dodatków, które zostały przygotowane jest porywająca. A co najlepsze – wszystko jest do zrobienia we własnym domu, przy pomocy kilka drobiazgów! Cała konwencja ślubu utrzymana jest w słodkim retro lat 70. – nie tylko dekoracje nawiązują do tej stylistyki, ale także kreacje Pary Młodej. Panna Młoda ma obłędną suknię w ciepłym kolorze kości słoniowej. Spójrzcie na dekoracje – słoiczki, ręcznie szyte serduszka z haftowanymi winietkami, lniane obrusy. Ale najbardziej urzekający jest napis, powieszony na żywopłocie. Na ostatnim zdjęciu… Cudo, prawda?
Dziś bardzo nietypowa relacja z sesji zaręczynowej. Napisała do mnie przyszła Panna Młoda – Weronika, która wraz ze swoim narzeczonym Davidem (Włochem) poznali się w Londynie, zaręczyli we Włoszech, a pobiorą się w Polsce. Ich sesję wykonała Dorota i Michał z WHITESMOKE STUDIO i jak zawsze jestem zauroczona zdjęciami Smoków. Nie tylko ja 😉 I nie tylko zdjęciami, ale także historią miłości Weroniki i Davida. Z przyjemnością publikuję ich historię. I czekam z niecierpliwością na relację ze ślubu, wesela i podróży poślubnej! Kochani! Wszystkiego najlepszego!
* * *
Weronika – Poznaliśmy się w październiku 2007 roku. Przyjechałam do Londynu po studiach, żeby podszlifować angielski, a później wrócić do Polski i tam uczyć języka. Obiecałam Mamie, że za rok będę z powrotem, a Ona na to, ze łzami w oczach, ze na pewno kogoś poznam i już nie wrócę… Dwa miesiące po przyjeździe do Londynu poznałam Davida. Londyn był dla mnie jeszcze zupełnie nowym miastem i potrzebowałam pomocy na stacji metra. Stał obok mnie przystojny chłopak, więc zwróciłam się do niego :-), później zaczęliśmy rozmawiać. David zaproponował, żebyśmy poszli na kawę – zgodziłam się. Kawa trwała parę godzin i nie kończyły nam się tematy. Przyszedł czas na kolacje, która też zjedliśmy razem, a później poszliśmy do pubu, gdzie zostaliśmy aż do zamknięcia. Wymieniliśmy się numerami telefonów i od tego czasu spotykaliśmy się w każdy weekend (ja mieszkałam na północy, on na południu – godzina drogi metrem) po roku zamieszkaliśmy razem.
W czerwcu 2010 pojechaliśmy do Polski na wesele kuzynki. Tam każdy pytał nas, kiedy my mamy zamiar się pobrać. David odpowiadał tylko wymijająco, że mu się nie spieszy i najpierw musimy wykończyć dom… Tydzień później pojechaliśmy do Włoch, żeby świętować 30. urodziny Davida. Zaplanowałam dla niego przyjęcie – niespodziankę, zaprosiłam starych znajomych, których nie widział od lat i mojego brata z Polski. Ciężko było utrzymać imprezę w sekrecie. Chciałam, żeby wszystko było niespodzianką. Ale dwa dni przed urodzinami, David zaplanował swoją niespodziankę dla mnie. Rano oświadczył, że musi gdzieś pojechać z Mamą i lepiej, żebym została w domu, bo to tylko załatwianie formalności. Jak się później okazało, kupował pierścionek Kiedy wrócił, ja akurat malowałam się. Zawołał mnie, żebym szybko przyszła na górę, bo musi mi coś pokazać, zanim wróci jego Mama. Pobiegłam na górę, z jednym okiem pomalowanym, drugim nie, zapytałam, co się stało, a on na to, że ma złą wiadomość, bo ma puste konto i chyba niedostane prezentu na urodziny… Ale za chwilę, otworzył szufladę, wyciągnął pudełeczko i powiedział, że zamiast prezentu urodzinowego ma dla mnie coś innego. Otworzył pudełko i wyciągnął z niego pierścionek, zapytał czy za niego wyjdę i dodał: Jak chcesz, to mogę nawet uklęknąć i uklęknął. Potrzebowałam jakieś 10 minut, żeby wydusić z siebie cokolwiek, ale odpowiedź była oczywista… Tego dnia pojechaliśmy do Wenecji, więc cały dzień, był po prostu magiczny. Po powrocie przyszedł czas na moją niespodziankę i małą zmianę planów, bo zamiast urodzinowego, mieliśmy przyjęcie urodzinowo – zaręczynowe
Od początku nie było wątpliwości, że ślub będzie w Polsce. Ale planowanie polskiego ślubu z Londynu nie jest łatwe. Dlatego wielką rolę odgrywają moi Rodzice, którzy tylko spełniają moje prośby, żeby gdzieś pojechać, coś zobaczyć, z kimś się spotkać, itd. nie wiem też, co byśmy zrobili bez Internetu Najbardziej skomplikowane było zdobywanie dokumentów. David ze swojej strony potrzebował przeróżne zgody i zaświadczenia. Musieliśmy razem, osobiście stawić się w ambasadzie włoskiej w Warszawie, żeby wydali pozwolenie na ślub ze mną. Później wszystkie dokumenty musiały być przetłumaczone. Poza tym, musieliśmy przemyśleć wszystko logistycznie: jak przetransportować gości z zagranicy, jak ma przebiegać sama ceremonia (po polsku i włosku), jak przywieść moją suknię z Włoch… Jedyne, z czym nie było problemu, to wybór fotografa. David sam jest fotografem – amatorem, więc jemu zostawiłam ten wybór. I musiało to być WhiteSmoke Studio. Szczęśliwym trafem, Dorota i Michał spędzali tydzień w Londynie, więc mieliśmy okazję poznać się i zrobić sesję narzeczeńską, którą jesteśmy zachwyceni!
Teraz pozostały tylko 3 tygodnie do ślubu i wszystko jest PRAWIE załatwione. W ten weekend nasze wieczory panieńskie/kawalerskie, za tydzień ostatnia przymiarka sukni, a w ostatni wolny weekend wiele pakowanie walizek do Polski i na podroż poślubną (Indonezja i Malezja). A w dzień ślubu mam nadzieję, że wszystko się uda. Jednego jestem pewna już teraz. Będzie duuuuuzo łez