1/10 Wiedeński walc I
Witam Was w poniedziałkowy i deszczowy dzień. Pogoda kompletnie nie nastraja do pracy. Wam też nie chce się nic? Czy tylko ja tak mam? Ale nie można się poddawać! Afirmujemy piękną pogodę, a dziś na blogu zapowiada się bardzo słoneczny dzień, a to za sprawą niezwykłych realizacji, kolorowych butów i pięknych sukienek. Zaczynamy niezwykłym austriacko – hiszpańskim ślubem, który odbył się w Wiedniu. Nie często pokazuję Wam inne, niż polskie i angielskie, europejskie realizacje. Dlatego z tym większą radością zapraszam Was do obejrzenia dwóch części tego pięknego i niezwykle eleganckiego ślubu. Jak zresztą ślub, który odbył się w stolicy Austrii, mógł nie być zjawiskowy? Tradycja miasta i walca 😉 zobowiązuje! Ślub niezwykły, bardzo mocno osadzony w tradycji. Widać na zdjęciach, jak ogromnym przeżyciem był nie tylko dla Nowożeńców, ale i ich rodzin. Cudowna stylizacja PM – Carla w bajkowej sukni, z jasnym bukietem i kwiatami, wyglądała niczym księżniczka z XIX wieku. Przejazd dorożką ulicami Wiednia, zrobił ogromne wrażenie na przechodniach! Cudowna kolorystyka przyjęcia – kremowa biel, stare złoto i delikatny róż. Zresztą samo miejsce przyjęcia olśniewało i onieśmielało! Czy można wyobrazić sobie bardziej magiczne miejsce do wykonania pierwszego tańca? A jaki to taniec? Pytanie na które każdy zna odpowiedź 😉 Klasyka w najlepszym wydaniu! Ten wyjątkowy reportaż jest autorstwa CLAIRE MORGAN, a za organizację przyjęcia odpowiadała agencja PRIME MOMENTS.
zdjęcia: CLAIRE MORGAN
10/10 Tylko do 9 czerwca trwa przedsprzedaż reklam w magazynie online!
TYLKO DO 9 CZERWCA TRWA PRZEDSPRZEDAŻ REKLAM W PIERWSZYM, POLSKIM, ŚLUBNYM MAGAZYNIE ONLINE!
Tylko teraz całostronicowa reklama w magazynie kosztuje 100 zł netto.
Firmy zainteresowane wykupieniem reklamy proszone są o maila o treści REKLAMA MAGAZYN firma@bridelle.pl
9/10 SNAPŚLUB! Ciąg dalszy, czyli przygotowania do wesela!
Jeśli nie mieliście okazji czytać poprzednich odcinków SNAPŚLUBU, zachęcam do lektury by poznać wcześniej podjęte przez nas kroki w organizacji, a naprędce przypomnę, że ślub cywilny to tylko przedsmak tego, co działo się 12 maja 2012 roku… 😉
Zaraz po ślubie cywilnym zapakowani po brzegi pojechaliśmy do Centrum Cybernetyki . Przywieźliśmy nasze skarby zbierane przez lata, ręcznie wykonane dekoracje (nad którymi pracowaliśmy do nocy przez ostatni tydzień i za które znienawidziły nas koordynatorki i znajomi ;-), krzesła, stoły i inne potrzebne na sobotę rzeczy. Zaczęło się – wielkie przygotowania, kompletne przemeblowanie, ostania szansa, by dopiąć wszystko na ostatni guzik, bo zakazane nam było robić cokolwiek w sobotę poza poświęcaniem czasu sobie. Musieliśmy ustalić cały plan działania na sobotę, zrobić próbę ceremonii i pierwszego tańca. Emocje rosły, obyło się bez łez i paniki, ale brak klimatyzacji w CC dał się mocno we znaki i wszyscy z przerażeniem sprawdzaliśmy co chwilę prognozę na następny dzień…
Dopiero ostatnie 5 dni przed ślubem dało nam do zrozumienia, że podjęliśmy się gigantycznego przedsięwzięcia i nie możemy się teraz poddać, choć pragniemy snu, masażu, ciszy i spokoju. Codziennie musieliśmy zjeździć Warszawę wzdłuż i wszerz, bo kilka spraw niepoprawnie zostawiliśmy właśnie na ten czas i do tego na najlepsze pomysły wpadliśmy w ostatniej chwili (tu myślę głównie o prezentach dla gości, rodziców, świadków). Niestety wiele rzeczy nawarstwiło się, pojawiły się niespodziewane koszty – jak chociażby wypożyczenie stołów i krzeseł. Spodziewaliśmy się po pierwszych rozmowach w CC, że sprawa jest zamknięta – zostaliśmy zapewnieni, że meble starczą spokojnie na naszą liczbę gości. Właściciel CC się zmienił, tak samo pracownicy i zaczęły się pojawiać problemy na miesiąc przed imprezą. Zabrakło stołów, zabrakło krzeseł, możliwe że nie będziemy mogli użyć wszystkich obiecanych przez Kubę z WedLights świateł, bo obciążenie prądu może być za duże, nie da się umyć okien (które mają na sobie historię od początku istnienia budynku)… Nie daliśmy się jednak zdołować i wróciliśmy szczęśliwi do domu w piątek wieczorem, gdzie Marcin jeszcze piekł tarty dla gości i pisaliśmy ostatnie słowa przysięgi 😉 Taaak, wszystko sami… 😉
Już teraz musimy zdradzić nasz wybór fotografów (ale do tego tematu wrócimy jeszcze ;-)), którzy bardzo pozytywnie zaskoczyli nas dołączając do nas w piątkowych przygotowaniach i sfotografowali je (dzięki, 5czwartych!). Dzięki temu możemy pochwalić się jak ta biała przestrzeń powoli była ubierana w formę i kolor. Nie chcę jeszcze dziś pokazywać detali i gotowej sali, by jeszcze przez chwilę potrzymać Was w napięciu 😉 Dla nas efekt finalny również był niespodzianką, bo w sobotę od rana pracowała Patykwia, czyli dwie przesympatyczne i zdolne florystki z Tych, Paulina z Krainy Ślubów i obsługa Prowansji. Niestety do dziś nie zostało wyjaśnione, czy obsługa CC również była obecna na przygotowaniach. Zapewnione było sprzątanie w piątek wieczorem po rozstawieniu stołów i krzeseł (co było beznadziejnym pomysłem z ich strony, bo kurz i plamy były dosłownie wszędzie i sprzątając w niemalże całkowicie udekorowanej sali mogli zrobić to niedokładnie i też spowodować szkody). W piątek nie zastaliśmy osób sprzątających, a w sobotę moje buty, suknia i nogi, aż do kolan były dosłownie czarne po kilku godzinach tańca, więc mamy prawo podejrzewać, że cała podłoga wcale nie została umyta, a jedynie te najgorzej wyglądające obszary…
Jak widzicie organizacja ślubu i przyjęcia to niesamowicie trudne zadanie złożone z milionów pomysłów do zrealizowania i problemów do rozwiązania. Na szczęście samo szczęście, które potem ogarnia nas w godzinie zero i emocje, które nie opadają przez kolejny tydzień są tego warte 😉
Dosłownie kilka minut temu dostałam wiadomość, że dziś Centrum Cybernetyki 2.2.2. kończy działalność. Szkoda, bo to wyjątkowe miejsce, ale niestety podejrzewamy, że było źle zarządzane (o czym przekonaliśmy się na własnej skórze). Pojawia się jednak coraz więcej takich przestrzeni do wynajęcia w Warszawie, które są innowacyjnym rozwiązaniem przy organizacji ślubu.