3/10 Pokaz KSIS

by poniedziałek, lipiec 9, 2012

W dniu 27 czerwca 2012 roku w Lewanowicz cafe w Warszawie odbył się pokaz butów ślubnych i wizytowych zorganizowany przez markę KSIS. Nowo otwarty warszawski SHOWROOM KSIS proponuje wszystkim kobietom, szczególnie Pannom Młodym wyjątkowe buty ślubne i wizytowe angielskiej marki Bourne (jedna z ulubionych marek Księżnej Catherine – przyp. Bridelle). Gwiazdą pokazu była Ilona Felicjańska ambasadorka marki MIALOU, która w białym kombinezonie, okazałej czarnej przypince MIALOU, bogato zdobionej kolii od Ewy Lewanowicz i pięknych butach z kolekcji Bridal- Marcy, wyglądała zjawiskowo. Pokaz uświetniły ślubne fryzury w wykonaniu Salonu Urody Angel i dopełniły wieczorowe makijaże w wykonaniu Anny Kondej. Właścicielkami SHOWROOM KSIS są dwie siostry, które swoją pasją do pięknych detali chcą zarazić wszystkie kobiety. Stworzone przez kobiety z myślą o kobietach designerskie buty z SHOWROOM KSIS to małe dzieła sztuki na obcasach, stanowią biżuteryjne dopełnienie każdej sukni. KSIS wprowadza nowy trend w butach ślubnych. Każdy z modeli nadaje kształtu stopie, uwodzi, intryguje i dodaje smaku kreacji. Zarówno Kolekcja Wedding, jak i Bridal wyróżnia się kobiecymi dodatkami: finezyjnymi upięciami, nieregularnymi formami, czyli po prostu luksusem.

Cieszę się, że jest w Polsce marka butów ślubnych, które nie są tandetne. Kolekcja proponowana przez Ksis ma tradycyjną linię, która zawsze jest na topie. Poza tym są niezwykle wygodne. Lubię klasyczne buty i ozdoby, bo one nigdy nie wychodzą z mody i mogą być ozdobą wielu kreacji – przekonuje Ilona Felicjańska.

Kolekcja KSIS to bogaty wachlarz- od klasycznej szpilki, poprzez awangardowe sandałki, przełamujące klasykę pantofle czy pantofelki na kieliszkowym obcasie dla księżniczki. Buty możecie obejrzeć na stronie KSIS lub w SHOWROOM KSIS, który mieści się w Warszawie, przy ulicy Lapońskiej 33.

* * *

INFORMACJA OD BRIDELLE

Jeszcze w tym tygodniu do wygrania na blogu

będą bony rabatowe na zakupy w KSIS!!!

zdjęcia: photoemotions.com.pl
tekst: materiały prasowe

Tagi: , Kategoria: BRILLIANT BOOK

2/10 Paryż cały rok

by poniedziałek, lipiec 9, 2012

Nie da się ukryć, że najpopularniejszymi w naszej strefie klimatycznej miesiącami na śluby są maj, czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień. Pogoda w Polsce, jak wiadomo i jak można zaobserwować jest nieprzewidywalna. Późna jesień czy zima nie jest już tak pożądanym okresem w branży ślubnej, chociaż akurat wtedy można wynegocjować bardzo korzystne warunki z wykonawcami. A co powiecie na ślub w Paryżu na jesieni lub zimą? Pogoda w mieście zakochanych jest dużo bardziej łaskawa, niż w naszych, rodzimych miastach. Zimy nie są tak dotkliwe i dokuczliwe, a jesień szara. Chociaż wg mnie nawet gdyby w Paryżu w listopadzie było paskudnie, to i tak będzie pięknie :-) Każdy, kto choć raz po zmroku przeszedł się Polami Elizejskimi wie o czym mówię. Paryż jest miastem, które żyje cały dzień, przez cały rok. Również jesienią i zimą. Na dowód mam dla Was kolejny, paryski ślub, który odbył się w najbardziej zimny i śnieżny grudzień w Paryżu od ponad 40 lat! Panna Młoda miała nawet przygotowane białe, zimowe UGG 😀 Na szczęście udało się przejść suchą stopą w cudnych amarantowo – łososiowych szpilkach. Czyż nie piękna jest stolica Francji po zmroku w grudniu?! Za organizację ślubu odpowiadała agencja LES TETES CHERCHEUSES.

zdjęcia: ONE AND ONLY PARIS PHOTOGRAPHY

1/10 Kto wygrał poduszeczkę?

by poniedziałek, lipiec 9, 2012

Witam Was serdecznie w kolejny, gorący i upalny poniedziałek. Zaczynamy miłą informacją dla jednej z naszych Czytelniczek, która wygrała poduszeczkę na obrączki ufundowaną przez ONE FINE DAY. A jest to Anielka (mail anus1109@…). Serdecznie gratulujemy i zapraszamy na kolejny konkurs, który już za kilka chwil pojawi się na blogu!

zdjęcia: ONEFINEDAY.PL

Tagi: , Kategoria: KONKURSY!

9/9 SNAPŚLUB! Czyli to, co prawie najważniejsze ;-) SUKNIA!!!

by piątek, lipiec 6, 2012

Musieliśmy odpocząć trochę od tematu ślubu, aby móc dalej opowiadać Wam o naszych przygotowaniach. Niestety niektóre nieprzyjemne wspomnienia powodowały w nas narastającą złość i psuły obraz tego ważnego dnia. Emocje już opadają, a ja chciałabym w końcu pokazać Wam moją suknię. Dziewczyny, usiądźcie wygodnie, to będzie długi wpis 😉

Zbierałam przez cały czas inspiracje (jeszcze przed zaręczynami ;-)). Najczęściej przewijały się u mnie na dysku suknie Elie Saab. Gdybym tylko miała tyle pieniędzy do wydania – nie zawahałabym się. Myślę, że to najlepszy projektant sukien na całym świecie.

Suknia na głównym zdjęciu była moją wymarzoną i pierwszą jaka wpadła mi w oko. Srebrzysta, seksowna z bardzo głębokim dekoltem, prosta, ale z dekoracyjnej koronki z kamieniami.

Od zawsze interesowałam się modą, ale dopiero rok temu zdobyłam się na odwagę, by powiedzieć o tym światu i spróbować swoich sił w projektowaniu ubioru. Strój ma dla mnie ogromne znaczenie, jest odzwierciedleniem mojej osobowości i nastroju. Suknia ślubna, to dotychczas moja najcenniejsza rzecz w szafie, dlatego zależało mi, aby była niebanalna.  Od lat już przyjaźnimy się z Agatą Wojtkiewicz, która znalazła nas szukając kreatywnego fotografa do współpracy. Wiedziałam od samego początku, że to właśnie ona wykona dla mnie suknię. Ma niesamowity talent podkreślania atutów kobiety i ukrywania jej niedoskonałości w bardzo subtelny sposób. Gdy tylko się zaręczyliśmy, nie znając daty, miejsca ani charakteru imprezy uprzedziłam Agatę, że została wybrana do wielkiej misji 😉 Rok przed ślubem umówiliśmy się na przymiarki w jej atelier w Łodzi. Ustaliłyśmy, że zdecydowanie muszę mieć podkreśloną talię i głęboki dekolt. Długość maxi, ale z rozcięciem. Zdecydowałam, że chcę mieć zakryte ramiona i ręce. I muszą być pióra :-)

Stanowiłam dla niej ogromne wyzwanie. Wydaje się, że wiem, czego chcę, ale jednak moja osobowość jest złożona z kontrastów i to było najtrudniejsze do połączenia – kobieca romantyczność, zmysłowość, ale jednocześnie dziewczęcość z odrobiną rockowej nuty. Nie chciałam wyglądać w dniu ślubu na 30 lat zakładając seksowną suknię i jednocześnie nie chciałam wyglądać, jak słodka księżniczka, a najchętniej założyłabym trampki zamiast szpilek. W moich inspiracjach były głównie suknie dopasowane w biodrach, a jednak marzyła mi się zwiewna suknia rozszerzona od talii ku dołowi. Agata słysząc to wszystko opuściła ręce bezradnie, ale na szczęście miała dużo czasu, by przygotować dla mnie 3 projekty, z których jeden odrzuciłam całkowicie i tak oto musiałam podjąć najtrudniejszy wybór w detalach…

Zdecydowałam się na krój nr 1. Uznałam, że jest bardziej dziewczęcy, bo jednak zabrałyśmy ten słodki urok podkreślając biodra i pokazując nogi.

I zaczęło się – najpierw udałyśmy się po materiał do tajemniczego miejsca 😉 Wybór padł niemalże od razu. Grungowa, niby podniszczona koronka. Okazało się, że to było ostatnie 5 metrów tej koronki niedostępnej już nigdzie. Nawet się nie zastanawiałam, wiedziałam, że to przeznaczenie. Przeraziła mnie jednak cena – 1500 zł za kupon. Opłacało się jednak, bo jak sami zobaczycie wyglądała bosko 😉 Do tego potrzebowałyśmy jeszcze tiulu – tu też zdecydowałam się na droższy, jedwabny, ponieważ sztuczny podrażniał moją skórę. I ostatni ważny element – pióra. To dla mnie najbardziej inspirujący motyw, który wykorzystałam już na szyi (tatuaż ;-)), w logo mojej marki odzieżowej i w biżuterii, którą noszę.  Nie mogło ich zabraknąć. Agata sprowadziła w Włoch pióra marabuta. Miałyby w trenie i u dołu sukni, jednak zabrakło nam materiału i zdecydowałam się na sam dół jak w sukniach haute couture Givenchy.

Bardzo długo nie mogłam znaleźć odpowiednich dodatków. Chciałam mieć jakąś ozdobną opaskę we włosach zamiast welonu, czy woalki. Znalazłam wiele inspiracji na stronach amerykańskich, bo tam opaski cieszą się ogromną popularnością. Choć nie była idealna i miała niezłą cenę (860 zł), to jednak wybrałam złotą opaskę Jennifer Behr, którą zamówiłam przez sklep internetowy. Niestety Poczta Polska doliczyła do tego jeszcze cło, więc koszt wzrósł o kolejne 100 zł… Do tego wybrałam moje 2 nieszlachetne złote pierścionki (River Island i ALDO, około 20 zł każdy).  A buty… to był dopiero problem. Uznałyśmy z Agatą, że jednak trampki nie budują dobrze mojej sylwetki, więc chociaż na ceremonię postanowiłam założyć szpilki. Wzbraniałam się przed kupowaniem nowych, nie chciałam inwestować w coś, czego nie będę za często nosić. Niestety Agata nie zaakceptowała żadnych z moich zasobów, więc udałam się na poszukiwania z Marcinem. Znalazłam proste, seksowne cieliste stilettos ze złotymi elementami w moim ulubionym sklepie – Zara (289 zł). Pierwszy taniec odtańczyłam boso, potem założyłam baleriny, które z czasem zamieniłam na conversy 😉

Mój strój i makijaż to jedyny w moim życiu wyraz poddania się osobom, które są profesjonalistami w swojej branży. Na co dzień o wszystkim muszę decydować sama: mówię fryzjerowi, jak ma skrócić włosy, nie pytam ekspedientów, co powinnam wybrać, nie daję namówić się na kredyt podczas rozmowy z telemarketerem. Jednak na ten dzień pozwoliłam oddać się w ręce Agaty i Sebastiana, którzy razem stworzyli coś, co mnie uszczęśliwiło.  Sebastian Gradzik, bo o nim mowa, to wizażysta marki Lancome. Poznałam go przy okazji pracy z Agatą na jej warsztatach ślubnych dla przyszłych panien młodych. Po wykonaniu makijażu próbnego tylko potwierdziło się moje przekonanie, że jest bardzo utalentowanym artystą. Miałam okazję współpracować z wielomi wizażystkami przy sesjach zdjęciowych i powiem Wam – nikt nie maluje tak, jak facet. Oni są po prostu bardziej wrażliwi i potrafią wyciągnąć naturalne piękno z kobiety, a nie bawić się kredkami i kombinować z różnymi technikami. Spotkanie z Sebastianem przekonało mnie też do zakupu serum Lancome Visionnaire.

W dniu ślubu zdecydowałam, że zamiast cieni na powiekach zrobimy delikatne czarne kreski, by subtelnie podkreślić oczy. Makijaż trzymał się świetnie, byłam bardzo zadowolona z niego. Wyglądałam nie jak wymalowana lalka, świeżo i nowocześnie.

Z dużym spokojem podeszłam do faktu, że moją suknię miałam otrzymać dopiero 2 dni przed ślubem. Niestety nie miałam za dużo czasu na przymiarki w Łodzi na 2 tygodnie przed ślubem, a sama suknia wymagała dużo robótek ręcznych, więc Agata pracowała nad nią do ostatnich godzin.

Suknię w pełnej krasie zobaczycie na filmikach i zdjęciach w kolejnych postach, a teraz… Moje porady jako fotografa ślubnego, projektantki i byłej panny młodej:

– Przede wszystkim nie pozwalajcie rodzinie, czy przyjaciołom decydować za Was. Dobrze sprawdźcie ofertę kilku salonów i prywatnych butików. Zanim podejmiecie jakikolwiek wybór najpierw udajcie się po prostu po przymierzać różne kroje, poznajcie swoje potrzeby. Nie poddawajcie się stereotypom. Sukienka wcale nie musi być długa, biała, a na głowie wcale nie musi być welon.

– Jeśli nie jesteście zadowolone ze swoich ramion nie wybierajcie sukienek gorsetowych, które mocno podkreślają tłuszczyk pod pachą i szerokie przedramiona. Nie zawsze da się takie rzeczy wyretuszować na fotografii. Sukienki z rękawem nie są złe, a wręcz wydłużają optycznie sylwetkę :-)

– Nie wybierajcie kroju empire (odcięty pod biustem), jeśli macie większy brzuszek. Niestety daje on wrażenie bycia w ciąży.

– Nie polecam sukni z kołem. Drut zawsze się rozpina i trzeba go co chwilę poprawiać, nie da się swobodnie tańczyć, a luźne pozowanie na sesji odpada, bo koło nie pozwala na wygodne siadanie czy leżenie.

– Nie bójcie się polskich projektantów. Czy to nie jest wspaniałe nosić wyjątkową, jedyną w swoim rodzaju suknię tego pięknego dnia? Cena nie różni się od niektórych egzemplarzy z salonu.

– Nie zakładajcie szpilek, jeśli nie nosicie ich na co dzień, stopy będą obolałe i sama sztuka chodzenia, czy tańczenia w nich jest bardzo trudna 😉 balerinki nie są przecież nieeleganckie  😉

– Kupujcie dodatki po wybraniu sukienki, nigdy przed. Skonsultujcie z salonem, czy projektantem dobrane akcesoria. Jest pewna zasada – nie może być więcej niż 3 mocne punkty w Waszym stroju. Ja wybrałam pomarańczową szminkę, złotą opaskę we włosach i głębokie rozcięcie w sukni pokazujące nogę.

Więcej informacji znajdziecie na stronach

Agata Wojtkiewicz – www.agatawojtkiewicz.pl

Charlotte Rouge, moja marka odzieżowa – www.charlotterouge.pl

Mój blog o modzie, inspiracjach, fotografiach i mojej szafie: www.charlotte-rouge.blogspot.com

Nat

zdjęcia: SNAP STUDIO