7/8 {HOT SEXY BEST} Photo Agency 4 I
Mamy dziś piękny debiut na blogu – PHOTO AGENCY 4. Ślub Sanne i Martijna ze słonecznej Majorki, autorstwa Bartka Lewickiego. Z zazdrością obejrzałam reportaż. I nie chodzi nawet o miejsce w którym odbyła się uroczystość, chociaż jest piękne i bajkowe, ale raczej o tę luźną i swobodną atmosferę, której brakuje jeszcze na polskich ślubach, które są dużo bardziej tradycyjne i formalne. Ale myli się ten, kto teraz pomyśli, że Panna Młoda poszła do ołtarza w awangardowej sukni, a Pan Młody w dresach 😉 O nie! Oboje wyglądali zjawiskowo! Sanne miała piękną, eteryczną suknię i oszałamiający wianek z gipsówki oraz delikatne szpilki Christiana Louboutin w delikatnym kolorze nude. Pan Młody (ale również pozostali Panowie z orszaku ślubnego) zachwycili mnie klasą i ponadczasową elegancją. Zachwycająca stylizacja obojga Nowożeńców. Uroczystość zaślubin, podobnie jak przyjęcie pod gołym niebem zachwycają lekkością i bijącą z każdego zdjęcia radością. Ogromna jest w tym zasługa fotografa. Bartek, jako jeden z niewielu znanych mi fotografów, wykonuje zdjęcia bardzo żurnalowe. Piękne kadry, wyraziste, dokładnie zaplanowane i perfekcyjnie zrealizowane. To zupełnie inny styl, niż hołubiony przeze mnie Jose Villa, ale przyznaję, że jestem zachwycona i nie mogę nasycić oczu zdjęciami Bartka. Cieszę się, że mogę w swoim i Waszym imieniu powitać PHOTO AGENCY 4 na blogu! Zapraszam Was na obie części reportażu.
* * *
PALETA KOLORÓW
NOWOŻEŃCY: Sanne i Martijn
DATA ŚLUBU: 25 maja 2012
ŚLUB I WESELE: Cap Rocat, Majorca, Hiszpania
FOTOGRAFIA: BARTEK LEWICKI / PHOTO AGENCY 4
* * *
zdjęcia: BARTEK LEWICKI
6/8 Z zazdrością!
Z zazdrością odwiedzam przy okazji pobytów zagranicą, a na co dzień śledząc internet, oferty sklepów z dekoracjami i dodatkami do samodzielnego, kreatywnego wykonania. W Polsce z roku na rok oferta tego typu sklepów poszerza się, ale niestety jeszcze wiele nam brakuje w porównaniu ze sklepami typu DIY w USA czy Anglii. Dziś chciałam Wam pokazać, jak dba o kompleksowe dostarczenie materiałów w jednej stylistyce sklep MIDORI z Los Angeles. W ich ofercie znajdziecie papiery i wstążki (w tym również personalizowanie) utrzymane w jednej kolorystyce i stylistyce. Dzięki temu, nawet osoby o średnich umiejętnościach manualnych mogą przy pomocy ciekawych projektów DIY wykonać niepowtarzalne dekoracje na swój ślub. Papiery i wstążki, które znajdziecie w MIDORI są niestety dość drogie, jak na naszą, polską kieszeń. Z drugiej strony, jak mawia moja zaprzyjaźniona konsultantka ślubna – my mamy mniejszy dostęp do materiałów, ale za to większą kreatywność. Chciałybyście w Polsce znaleźć takie rzeczy?
* * *
kolekcja Classic Romance
* * *
kolekcja Beachy Bride
* * *
kolekcja Bold and Bright
* * *
kolekcja Happy Anniversary
* * *
kolekcja Birthday for Her
* * *
kolekcja Him & Him
* * *
kolekcja It’s a Girl!
* * *
kolekcja Old Hollywood Glam
* * *
kolekcja Picnic
* * *
kolekcja Preppy
* * *
kolekcja Shabby Chic
* * *
kolekcja Summer Fun
zdjęcia: MIDORI
5/8 Lawenda, oliwka i Maroko
I jeszcze jeden ślub, który łączy w sobie wydawałoby się skrajne stylistyki. Bo, jak połączyć motyw lawendy i oliwki oraz stonowaną, spaloną słońcem południową kolorystykę z marokańskim lounge? Jak zobaczycie, nie tylko można to zrobić, a efekty były rewelacyjne! Na początek jednak słówko o przepięknej sukni PM. To projekt Carolina Herrera (pisałam Wam na początku roku, że w butiku CH w Warszawie, planowane jest również otwarcie działu Bridal, ale niestety chyba nic nie wyszło z tych planów; zapewne z uwagi na bardzo wysokie ceny sukni projektantki), która zasłynęła w zeszłym roku projektem sukni ślubnej do filmowej sagi Zmierzch. Herrera uwielbia koronki i są one jej znakiem rozpoznawczym. Suknia jest niesamowita. Pomimo koronkowego zdobienia, które z reguły przywodzi na myśl ozdobne suknie w stylu vintage, ta kreacja jest prosta, lekka i niesamowicie zmysłowa. Cudownie dobrana suknia do całej stylizacji przyjęcia. Zielony bukiet PM, to kolejny ukłon w stronę natury i organicznego planowania ślubu. Lawendowe, różane kompozycje z kwiatów doskonale prezentowały się na drewnianych, wąskich stołach. Pomiędzy kwiatami, w różnej wysokości pojemnikach i świecznikach ustawiono świece (ozdobione liśćmi rozmarynu). Całość prezentowała się niesamowicie uroczo i stylowo. A gdzie wspomniane Maroko? Miejsce wypoczynku, czyli popularny angielski lounge, urządzono w stylu znanym z krajów północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Bogato zdobione dywany, miękkie poduchy i ornamentowe latarenki nadały całości egzotyczny klimat. CUDO!