Ever Green, czyli zawsze zielony, czyli zawsze modny, zawsze na czasie, zawsze będący synonimem czegoś wyjątkowego. Tytuł tego posta ma podwójne znaczenie. Po pierwsze stylizacja tego ślubu jest ponadczasowa, a po drugie dominującym kolorem występującym w nim jest zieleń. Nieprzypadkowo. Ślub odbył się w odległej Nowej Zelandii, która czaruje naturalnymi barwami. I nie tylko zielenią. Jak się zaraz przekonacie w tej realizacji użyto nie tylko zieleni, ale również innych kolorów ziemi. Nie zabrakło tu połączenia zieleni, złamanej bieli, spłowiałych brązów. Jestem absolutnie zauroczona tą realizację! Począwszy od Panny Młodej i jej sukni, przez dekoracje, aż po detale. Wszystko jest spójne, przemyślane, chociaż znajdziecie tu zaskakujące elementy. Ot choćby połączenie intensywniej, ciemnej zieleni liści eukaliptusa z… muszlami i wyłowionymi z oceanu gałęziami. Konsekwencja w zachowaniu kolorystyki jest niesamowita. Obok kolorów ziemi w aranżacjach pojawiła się tylko łagodząca całość biel kwiatów. Czysto, przejrzyście i niewiarygodnie lekko. Girlandy i wianki z liści cudownie podkreśliły kliniczną biel namiotu w którym odbyło się przyjęcie weselne. Jednolite brązowe i jednakowe krzesła przepięknie zharmonizowały całą aranżację. Zwracam uwagę na pomysł z podniesioną półeczką na stołach. Zwykła deska położona na bloczkach była doskonałym podwyższeniem do wyeksponowania muszli i świec. Pod nią ułożono liście. Przepiękny, prosty, genialny patent! Można go bez problemu zaadaptować w polskich warunkach. Zamiast eukaliptusa możecie użyć bluszcze lub winorośle (te jednak gorzej znoszą brak wody i dobrze jest umieścić ich łodygi w specjalnych florystycznych fiolkach). Na półce możecie z powodzeniem wyeksponować owoce sezonowe, kwiaty w słoikach, świece. Niesamowicie podoba mi się ten pomysł. Podoba mi się również duże menu oraz tablica powitalna, które przymocowano do wyrzuconych przez ocean gałęzi. Do tego muszle, świece i niesamowita, prosta, oryginalna stylizacja gotowe. Po raz kolejny udowadniamy, że piękny ślub nie musi kosztować kroci!
6/7 {HOT SEXY BEST} Marcin Bałaban I
Zakochacie się dziś! W Gosi i Marcinie! Ja pokochałam ich od pierwszego zdjęcia na którym obok seksownych szpilek zobaczyłam trampki 😉 Moje przeczucie mnie nie zawiodło! To nie był przypadek, a trampki okazały się bardzo przydatne 😉 Uwielbiam takie Pary! Pełne radości, energii, nonszalancji. Tacy są Gosia i Marcin oraz debitujący dziś na Bridelle fotograf MARCIN BAŁABAN. Ich szalony i energetyczny ślub zobaczycie w dwuczęściowym reportażu z dnia ślubu i przepięknym, rock’n’rollowym plenerze, który odbył się w… Morskim Oku. Nie sposób nie zakochać się w prześlicznej Gosi i jej stylizacji. Dziewczęca suknia podkreślająca kobiecą figurę, wyrazista biżuteria i uśmiech, który nie schodził Pannie Młodej z twarzy. Jestem totalnie zauroczona jej wdziękiem, stylizacją i łobuzerskim spojrzeniem. Marcin wyglądał równie stylowo i ujmująco. Granatowy garnitur, eleganckie spinki, krawat idealnie dopasowano do kolorystyki bukietu Panny Młodej oraz całej aranżacji kolorystycznej miejsca w którym odbyło się przyjęcie weselne. Eleganckie wnętrza restauracji rozświetlone zostały świecami, na pięknie nakrytych stołach znalazły się białe kwiaty i najmodniejsze, posrebrzane świeczniki. Nowoczesny charakter obiektu został doskonale wpisany w konwencję ślubu – eleganckiego, ale odważnego, stylowego, ale nonszalanckiego. Warto zwrócić uwagę na przepiękne słodkości i naked cake, które czekały na gości. Ale najcudniejszym momentem wesela była… Gosia skacząca w trampkach na trampolinie! I jak tu nie zakochać się w takiej wariatce? Ja przepadłam na dobre! Lekka i rodzinna atmosfera przyjęcia została fantastycznie przedstawiona przez fotografa na zmysłowych, ciepłych zdjęciach wykonanych po zmroku. Niezwykle energetyczne wydarzenie ma tę samą dawkę emocji na fotografiach. To wielka sztuka oddać charakter Pary Młodej na zdjęciach. Marcinowi udało się to w 100%. Realizacja z zaślubin bawi i wzrusza. MARCIN BAŁABAN z pietyzmem i uwagą uwiecznił te jedne w swoim rodzaju pomieszanie niewyobrażalnego szczęścia i wzruszenia do łez. Tych emocji nie da się podrobić, oszukać i odtworzyć. One zdarzają się tylko raz. To wielkie szczęście móc je później oglądać na zdjęciach. Fotografie Marcina ujmują dbałością o kadry, detalami, które uwielbiamy, naturalnością i stylem. Szalone wesele tej niesamowicie radosnej Pary przepełnione było emocjami, śmiechem i energią. Słoneczny plener w Tatrach jest pięknym zwieńczeniem całego reportażu. MARCIN BAŁABAN swój warsztat szkolił m.in.: u Adama Trzcionki i Pauliny Drozdy. Marcin jest członkiem MyWed.com, Fearless Photographers (fearlessphotographers.com) i IAPBP (birthphotographers.com). Obszar działania fotografa to głównie południowa Polska. Z przyjemnością nominujemy realizację Marcina w plebiscycie THE BEST OF BRIDELLE 2015. Koniecznie zobaczcie również część drugą do której link znajdziecie poniżej.
* * *
PALETA KOLORÓW
NOWOŻEŃCY: Gosia i Marcin
DATA ŚLUBU: 26 czerwca 2015
ŚLUB: USC / Gliwice
WESELE: Umami / Pyskowice
FOTOGRAFIA: MARCIN BAŁABAN
* * *