Ja już czuję ciepełko! Może dlatego, że byłam wczoraj pod Krakowem i przywitało mnie 27 st! Na to czekałam! A skoro robi się już bardzo ciepło, to co powiecie na ślub na plaży? Lazurowy ocean, błękitne niebo, słońce, wiatr i piękny ślub w plenerze? Marzenie! Cudowne kolory – suknie druhen w kolorze oceanu, świeże, zielone lilie w pięknym odcieniu, biel sukni i garnitur Pana Młodego w kolorze piasku! Doskonały przykład palety nawiązującej do otoczenia! Czyż całość nie prezentowała się wyjątkowo pięknie! Niezwykle podobają mi się druhny w tych sukniach! A do nich dobrano buty Jimmy’ego Choo na płaskiej podeszwie. Panna Młoda zresztą również miała buty na płaskim obcasie. Nie wyobrażam sobie, aby w szpilach paradowała po plaży 😉 Pan Młody w japonkach 😀 I LOVE IT! Miejsce zaślubin to klasyczna, surowa i bardzo romantyczna drewniana konstrukcja z powiewającymi na wietrze białymi tkaninami. Zobaczcie, jak niewiele potrzeba dekoracji i pracy, kiedy ma się do dyspozycji takie otoczenie? Natura i krajobraz zrobiły wszystko za florystów i dekoratorów. Czy w Polsce są takie miejsca? Są. Oczywiście nie nad oceanem do którego nie mamy chwilowo dostępu, ale w każdym zakątku polski jest mnóstwo miejsc, które swoją urodą i urokiem niczym nie ustępują nad oceanicznym plażom. Trzeba tylko wysilić wyobraźnię i zobaczyć, jak może takie miejsce wyglądać po zaadaptowaniu na cele ślubno-weselne.
1/5 Kwiaty nad nami
Dziś mam bardzo romantyczny nastrój i ten ślub doskonale wpisał się w tę konwencję! Przede wszystkim ze względu na zachwycającą stylizację Panny Młodej! Prosta, koronkowa suknia z długimi rękawami (!!!) i o pięknym, lejącym fasonie podkreśliła figurę ślicznej Panny Młodej. Pozostając w konwencji romantycznej retro stylizacji na głowie PM znalazł się wianek, a w jej dłoniach duży, kolorowy bukiet z ogrodowych kwiatów. Zwróćcie uwagę, że najmocniejszym akcentem kolorystycznym na ślubie były… suknie druhen w ciemnych fioletowych i amarantowych odcieniach. Doskonałe, wyraziste tło dla eterycznej Panny Młodej i jej oryginalnej sukni. Bardzo kameralny ślub odbył się w pięknym otoczeniu. Kiedy ma się do dyspozycji takie kolory i krajobrazy, zbrodnią jest przytłaczanie jej tematyczną i kolorystyczną stylizacją. Zieleń trawnika i drzew stanowiła najpiękniejszy kolor na tym ślubie. Jedyną dekoracją miejsca zaślubin była prosta, naturalna pergola ozdobiona jasnymi kwiatami. Ten ślub, podobnie, jak wczorajsza relacja ze ślubu Agnieszki i Maćka (dla przypomnienia część 1, część 2, część 3) są doskonałym przykładem ślubów bez motywu i koloru przewodniego. Przyznaję, że na blogu pokazujemy głównie stylizowane śluby, które mają określoną paletę barw, konsekwentnie realizowaną przez Nowożeńców oraz motywy przewodnie pojawiające się w mniejszej lub większej skali. A przecież nie jest to ani konieczność, ani wymóg. To głównie moda. Może dlatego ślubu pozbawione tych elementów są tak charakterystyczne i zapadają na długo w pamięci. Jak Wam się podobają takie realizacje?
zdjęcia: MICHELLE LYERLY
1/5 Odważna i romantyczna
Zauważyłam ciekawą prawidłowość. Im starsza PM, tym bardziej odważna. Chociaż pozornie zdawałoby się, że to te młodsze Panny Młode są bardziej otwarte i odważne. Okazuje się, że nie. Może jest to kwestia pewności siebie i braku konieczności respektowania wymagań innych osób, najczęściej rodziców, którzy często partycypują w kosztach urządzenia ślubu i wesela? Zapraszam Was dziś na taki odważny ślub. Pierwsze na co zwróci każdy uwagę to kolor sukni! Niesamowita! Olśniewający kolor podkreślający karnację PM. A do tego imponujący bukiet z wielu gatunków kwiatów i roślin. Czy nasze blogowe florystki mogą napisać nam, jakie kwiaty użyto w bukiecie? Nasza odważna PM poza zjawiskową suknią i bukietem, wybrała… baleriny! Wygoda przede wszystkim! Popieramy takie podejście w całej rozciągłości! Nie raz widziałam PM, których stopy wyglądały makabrycznie po nocy spędzonej w butach na obcasach do których nie były przyzwyczajone! Można było spodziewać się, że do tak eleganckiej stylizacji wesele powinno odbyć się w przepastnych, wytwornych wnętrzach pałacu lub hotelu. Nic bardziej mylnego! Nasza romantyczna Panna Młoda wybrała… zaadaptowaną na obiekt weselny stodołę! I jak tu jej nie kochać! Odważna i romantyczna! Bierzcie z niej przykład, jeśli chcecie pomieszać style swojego ślubu. Nie musicie trzymać się sztywno jednej konwencji!
zdjęcia: STEVEN CAT
1/6 Prawie jak w lesie
I chociaż ślub ten nie odbył się w lesie, a wręcz do lasu jest mu daleko, to jednak moje skojarzenie z lasem wynikało w linii prostej z oczywistego detalu O czym mowa? Oczywiście o najpiękniejszym liściastym drzewie na świecie – brzozie! Często wykorzystywana, jako element dekoracyjny, ale głównie na ślubach rustykalnych. Nie często się zdarza, aby proste, ale wdzięczne pniaczki brzozy wykorzystywano do eleganckich i nobliwych stylizacji. Jak zobaczycie na przykładzie tego ślubu, rzeczy ponadczasowe pasują zawsze i wszędzie. Brzozy użyto na tym ślubie w wielu elementach. Przede wszystkim zdobiły miejsce ceremonii zaślubin. Znajdziecie ją również na stołach w postaci otulin na misy z kwiatami oraz użyto ich do zrobienia ramki. Pomysłowe i efektowne. Kolor kory brzozowej doskonale harmonizował z głównym kolorem ślubu czyli fioletem w wielu odcieniach. Fioletowe były nie tylko suknie druhen czy kwiaty, ale nawet smycze na których wprowadzone ukochane pupile Pary Młodej Jeszcze jeden detal, proekologiczny zasługuje na uwagę – to płócienne woreczki w które goście wg własnego smaku mogli zapakować słodkości, które były dla nich podziękowaniem. Przepiękne, stylowa uroczystość z elementami eleganckiej rustykalności!