Przeszukiwanie tagu PODGLĄDAMY ŚLUBY!

SnapŚlub! Raj dla podniebienia i przez żołądek do serca, czyli MENU!

by poniedziałek, czerwiec 20, 2011

Minęło pół roku od naszych ostatnich działań, a do ślubu zostało już tylko 11 miesięcy.  Nieprzewidziana przeprowadzka w marcu, malowanie ścian i skręcanie mebli, praca nad kolekcją ubrań i do tego początek sezonu ślubnego zjadły nasz czas i ochotę na organizację ślubu. Nie wypalił nasz plan z realizacją sesji narzeczeńskiej i wysłaniem kartek save the date równo na rok przed ślubem. Nic jednak straconego, planujemy nadrobienie tego tematu w czerwcu. Przerażeni , że czas przecieka nam przez palce zabraliśmy się do roboty.

Najważniejszy zaraz po rezerwacji Centrum Cybernetyki (CC) był wybór menu i umowa z restauracją. Marcin, jako szef naszej kuchni i ja, jako samozwańczy krytyk postawiliśmy poprzeczkę wysoko. Okazała się ona jednak nie do przeskoczenia dla restrauracji Vilanova. Zdecydowaliśmy, że brak doświadczenia i wygórowana cena przeważają nad talentem kulinarnym i pasją. W desperacji szukaliśmy zastępcy, na pomoc przyszedł Marcin Majewski z CC i podał kilka nazw, które współpracują z nimi. Zebraliśmy również opinie od znajomych wodzirejów. Menu było gotowe, ustalone już z poprzednią restauracją, wystarczyło więc wycenić je. Zostawiliśmy jednak otwartą furtkę, zaznaczając w mailach, że liczymy na wsparcie doświadczeniem i własną inwencję. Tym wykazała się jedynie jedna marka, Prowansja. Telefon zaraz po wysłaniu maila, prośba spotkania i już gorąca dyskusja, czy kaczka lepsza od kury. Spodobało mi się to podejście, ale że jestem wege i rozmowy o upieczonych ptakach mnie nie kręcą umówiłam nas na spotkanie w (jak się okazało na miejscu) 8 oczu. Ku naszemu zadowoleniu mieliśmy okazję poznać Krzysztofa Kostro, właściciela, który z wielkim zaangażowaniem dzielił się swoimi spostrzeżeniami i pomógł stworzyć jeszcze lepszą kompozycję oraz Kalinę Tarasiuk, managerkę, która później opiekowała się nami i będzie opiekować aż do końca przyjęcia. Kilka dni po spotkaniu otrzymaliśmy klarowne menu oraz wycenę – wszystko spełniające nasze oczekiwania. Nie pozostało nic, tylko podpisać umowę, w której wystarczyło tylko poprawić kilka szczegółów – co jest oczywiście ogromnym plusem, ponieważ większość restauracji ma umowy kompletnie niepraktyczne, niespójne, niejednoznaczne lub nie ma ich w ogóle.

Muszę dodać, że natykamy się na znajomych, czy klientów, którzy znali Prowansję już wcześniej i stawiają ją w czołówce. Ostatnio, całkiem spontanicznie, wybraliśmy się tam razem z parą, której ślub będziemy fotografować, na naszą pierwszą kolację. Mieliśmy szanse spróbować dań podobnych tym, które pojawią się na naszym przyjęciu i nie ma co ukrywać – byliśmy mile zaskoczeni smakami, zadowoleni z obsługi, formy podania dań – cud malina! Dzięki temu jesteśmy spokojniejsi i wiemy, że nie spiesząc się podjęliśmy dobrą, przemyślaną decyzję.

Do rzeczy!

Pomysł

Jesteśmy za elegancją i umiarem. Nigdy nie przepadaliśmy za stołami przesadnie suto zastawionymi, a najbardziej nienawidzimy napojów w butelkach, które potem stanowią reklamę na każdym zdjęciu. Na stołach zatem będą kwiaty, dekoracje, koszyk z chlebem, dzbanki z sokami i… zastawa.

Uważamy również, że podawanie ciepłych dań do stołów co kilka godzin ogranicza gości i jest zbyteczne. Chcemy podzielić przyjęcie na 2 części – obiad i imprezę. Jako pierwsze, oficjalne i jedyne podane zostanie do stołów 4-częściowe danie, poczynając od przystawki i kończąc deserem,  naszą ukochaną szarlotką z sosem malinowym. Deser w tym przypadku jest częścią sporną, ponieważ Pan Krzysztof uprzedził nas, że powinien on być podsumowaniem całości – w tym przypadku powinien być podawany tylko tort pod koniec przyjęcia. My jednak wiemy z doświadczenia, że goście po głównym daniu mają potrzebę wypicia kawy, czy herbaty, zjedzenia ciastka dla osłody. Ciężko wtedy wszystkich zgrać w momencie rozpoczęcia pierwszego tańca. Zapełniamy więc brzuchy szarlotką i ochoczo biegniemy na parkiet by spalić kalorie 😉 Podczas imprezy stawiamy na bufet ciepły i zimny dostępny podczas całego przyjęcia z dużą różnorodnością dań, możliwością kombinacji.

Napoje będą dostępne na stołach w dzbankach, ponieważ jest to najbardziej praktyczne rozwiązanie. Warto tutaj zwrócić uwagę na miejsce – w CC rzadko kiedy można spotkać owady. Jeśli jednak nasze przyjęcie odbywałoby się w miejscu otwartym na przyrodę (taras, duże uchylone okna, itp.) – zrezygnowalibyśmy z dzbanków lub prosilibyśmy o użycie dzbanków z pokrywkami. Z doświadczenia niestety zauważyliśmy, że muchy i komary w naszej szklance to niezbyt przyjemna sprawa…

Procenty natomiast będą dostępne tylko on demand, niczym największe hity kinowe w telewizji 😉 Wino podawane będzie indywidualnie przez kelnerów, przede wszystkim do obiadu. Pozostałe alkohole w postaci drinków – i tylko i wyłącznie drinków (których nazwy sami wymyślimy :-) ) – serwowane będą w barze przy zakątku chillout. Nasza decyzja o takiej formie podawania alkoholu jest spowodowana wieloma czynnikami. Przede wszystkim chcemy uniknąć nacisku na alkohol z powodu takiej a nie innej okazji, ale nie chcemy z niego całkowicie zrezygnować. Wierzymy, że odpowiednio dozowany może poprawić humor, rozluźnić atmosferę, ale nie zniszczyć imprezę. Skąd to podejście? Widzieliśmy mnóstwo żałośnie lub tragicznie zakończonych przyjęć z powodu pijaństwa, chcemy wyraźnie zasygnalizować, że nie na tym powinno polegać spędzanie z nami najszczęśliwszego dnia w życiu.

Słodkości to temat nie tylko słodki ze względu na ilość cukru w przekąskach, ale również ze względu na ich wygląd. Uwielbiamy ciasta, ciasteczka, muffiny, czekoladki, pralinki. Wiemy, że smakują jeszcze lepiej, gdy pięknie wyglądają. A ponieważ są niezwykle plastyczne i urocze chcemy z nich zrobić element dekoracyjny. Udekorowany stół a na nim kolorowe francuskie makaroniki (małe hamburgerki), babeczki, fikuśnie pakowane owoce, ciasteczka z naszymi inicjałami i innymi detalami, to nasze wielkie marzenie. Szef kuchni zapowiedział, że chętnie podejmie się ich tworzenia, tak więc jesteśmy tym bardziej szczęśliwi, że nie musimy zamawiać ich oddzielnie :-)

Tort – prosty w formie, wspaniały w smaku. Czekoladowe ciasto i śmietanowa masa oblane białą czekoladą.

Do tego warto wspomnieć o jeszcze jednym małym detalu – przed ceremonią, na stole, zamiast płatków róż, czy ryżu do sypania, podawany będzie popcorn do podjadania jak na kinowym seansie :-) Co o tym myślicie? Motyw filmów wykorzystywać będziemy jeszcze wiele razy, ale o tym później :-)

Kompromisy

Nie myślcie, że sam wybór menu był prosty jak pstryknięcie palcami. Musieliśmy pójść na wiele kompromisów. Stek, który miał być podany jako główne danie wysuszyłby się podczas odgrzewania, więc zastąpiliśmy go kaczką, która jest przy tym bardziej wyrafinowana. Marzymy o torcie ze świeżymi malinami, ale w maju to niestety nie czas na nie :-( Zrezygnowaliśmy z Coca-Coli, ponieważ otwarcie uważamy, że to najgorsze zło świata i nie chcemy tym świństwem częstować gości. Chcieliśmy też wziąć pod uwagę wegetarian, którzy często muszą wybierać z podanych sałatek i zup kawałki mięsa, żeby się najeść. Zupa nie będzie więc gotowana na mięsie, a do bufetu wstawimy dużo elementów, które można ze sobą łączyć wg własnych pomysłów i potrzeb – dorzucić do makaronu rybę, ryż zjeść z warzywami a przypiekane ziemniaczki z sałatką, do tego gotowe dania mięsne, rybne i bezmięsne. Co do dań ciepłych w bemarach trzeba było wiele z nich skreślić, bo odgrzewane, wiele razy nakładane i mieszane przez całą noc mogły po godzinie 12. w nocy wyglądać bardziej jak breja niż pyszna przekąska…

Tak o to powstało menu:

Przystawka na zimno

Roladki z łososia z paprykową riccottą

Zupa

Flaczki z boczniaka – musimy znaleźć lepszą nazwę na to 😉

Danie główne

Łosoś z grilla podawany ze szparagami, szpinakiem i pomidorkami concase z młodymi ziemniakami 3 porcje

Kaczka z jabłkami w sosie żurawinowym podana z ziemniaczkami i warzywami gotowanymi 46 porcji

1 danie wegetariańskie

Deser

Szarlotka na ciepło z sosem malinowym

Bufet gorący

Roladki z dorsza z cukinią w sosie pomarańczowo waniliowym

Roladki ze schabu ze szparagami w sosie śmietanowym

Indyczka z gruszkami i balsamico

Cannelloni ze szpinakiem i suszonymi pomidorami

Makaron penne:

Sosy do makaronów:

– śmietanowy z łososiem

– z kurczakiem i cukinią

Ryż z warzywami

Ziemniaki opiekane z czosnkiem i rozmarynem

Warzywa sezonowe z masełkiem z migdałami (brokuły, kalafior, marchewka, fasolka)

Kapusta czerwona na słodko

Bufet zimny

Bufet sałatek do komponowania:

– świeże sałaty

– warzywa ( pomidor, ogórek, papryka, cebula )

– kurczak

– ser feta

– parmezan

– grzanki ziołowe

– oliwki

– pestki dyni

– sos vinegrette

– sos ogrodowy

Deska serów (np. camembert, bree, mało pleśniowego )

z suszonymi owocami, orzechami i winogronem

Plater mięs pieczonych z piklami

Bruschetta z pomidorkami, bazylią i parmezanem

Desery

Mix ciasteczek koktajlowych

(fikuśne babeczki, hamburgerki, ciasteczka z inicjałami)

Fontanna z czekolady z owocami (kiwi, truskawki, pomarańcze, rurki, wafelki)

Owoce

Tort w białej czekoladzie, okrągły, 3 stopnie, jak najbardziej prosty

biało – czarny, ciasto czekoladowe, mało masy śmietanowej

Napoje

Kawa, herbata, woda, soki owocowe (jabłkowy, pomarańczowy) i napoje gazowane (fanta, sprite)

W efekcie jedzenie kosztować nas będzie: 221,40 zł brutto za osobę. Dodatkowo jest płatny tort: 61,50 zł brutto/kg oraz alkohol (bez korkowego!). Cena cateringu zawiera serwis, obsługę kelnerską, zastawę, napoje, transport.

Co myślicie? :-)

Natalia

5/10 Paula i Miko – Dekoracje i kwiaty

by poniedziałek, marzec 7, 2011

Dziś o przyjemnościach przygotowań do ślubu 😉 Dla mnie drugą najprzyjemniejszą rzeczą w przygotowaniach ślubnych, zaraz po wyborze tej najważniejszej sukienki jest strona estetyczna przyjęcia, czyli m.in. dekoracje i kwiaty. Długo zastanawialiśmy się na jaki klimat postawić, jaki nastrój chcemy osiągnąć i jaki świat stworzyć. Po długich naradach, poszukiwaniach, sprawdzaniu nowinek florystycznych i konsultacjach z dekoratorką doszliśmy do wniosku, że stworzymy klimat baśniowy, trochę nierealny, magiczny z lekką nutką fantasy, która otacza nas i wielu naszych gości. W kościele zdecydowaliśmy się romantyczną, ale nieprzytłaczającą dekoracje. Ławki zostaną przybrane rożkami utkanymi z kwiatów, oraz spięte białą wstążką. W przejściu położymy piękny biały dywan z naszym monogramem, a po bokach posypiemy płatki róż. Na bramie zawiesimy fiolki z kwiatami oraz postawimy dwa stojaki nawiązujące do dekoracji na ławkach. Nasza sala mieści się w nowoczesnym hotelu, jest bardzo ładna ale też przez swoją prostotę nie narzuca żadnego konkretnego stylu. Było nam to bardzo na rękę, gdyż możemy wyczarować tam każdy świat. Naszym motywem przewodnim są motyle i to one będą witać gości już od wejścia, spływając kolorową kaskadą po schodach prowadzących do sali. W sali tanecznej na suficie zawiesimy storczyki wraz ze sznurami kryształów, które będą romantycznie mienić się w kolorowych światłach sceny. Otwierając drzwi do sali jadalnej chcemy żeby goście mieli poczucie zanurzania się w bajce. Podłoga skryta zostanie w białej mgle, na okrągłych stołach ustawimy wysokie kielichy z niebiesko-różowymi, kwiatowymi kulami, w których skryły się białe motyle. Nasz stolik skrywać będzie tajemniczy baldachim a okna zasłonią rzędy kryształów i spięte kolorowymi sznurami tkaniny. Całość dopełni dekoracja światłem oraz malinowe świece.

Paula

Karolina i Wojtek – 3 miesiące przed ślubem

by poniedziałek, luty 7, 2011

Trzy miesiące przed ślubem… Chyba powinnam zacząć się stresować! W jakimś mądrym przewodniku podano instrukcje co powinniśmy zrobić:

–  zamówić zaproszenia
– zastawić się nad transportem dla gości
– załatwić noclegów dla przyjezdnych gości
– kupić obrączki

Z większością tych też pozwolimy się nie zgodzić :-) Wydaje się nam że zaproszenia na trzy miesiące przed ślubem powinny być już gotowe i właśnie powinniśmy kończyć szeroko zakrojoną akcje rozwożenia ich… najlepiej osobiście. Transport i hotel w dzisiejszych czasach, raczej też powinny być już zaklepane. W trzy miesiące przed ślubem, my zajmujemy się szczegółami… no i przede wszystkim załatwiamy papiery w USC i Kościele.

1. Obrączki
Wybór obrączek to strasznie ważna sprawa. Jeśli dziewczyny przyzwyczajone są do noszenia biżuterii tak dla mężczyzny jest to często pierwsza i jedyna ozdoba na dłoni w życiu. My nie zastanawialiśmy się długo. Ja uwielbiam prace Pana Adama Hadrysia. Jest on co prawda artystą, który tworzy przede wszystkim dla mężczyzn, ale jak sam napisał, jego wzornictwo zostało przez kobiety zaakceptowane. Na stronie sam pisze: Niewielu odważy się je wybrać, ale ja tworzę właśnie dla tych pięciu procent ludzi, którzy akceptują mój styl. Pan Adam projektuje obrączki z tytanu z domieszką złota i brylantów. Są masywne, ale piękne. Wojtkowi od razu przypadły do gustu. Oboje zdecydowaliśmy, że chcemy identyczne obrączki. Zamówiliśmy i jutro odbieramy :-)

2. Winietki na stołach
Ostatnio pojawiła się niesamowita ilość winietek. Rózie kształty i kolory. Nie jest to już tylko mała biała karteczka z nazwiskiem… Dla nas bomba, winietka może tworzyć wyśmienitą całość z kolorem i zdobieniem sali. Wbrew pozorom jest to ważny akcent. Często winietki połączone są z miejscem na drobny prezent dla gości, mogą to być czekoladki, migdały lub wiele innych. Nasze będą w kształcie malutkich krzesełek, ale motylki, czy pudełeczka też są cudne. Warto sprawdzić kilka firm, bo nie wszystkie pudełeczka są ładnie i starannie wykonane.

3. W co włożyć prezenty
Tu sprawa jest zależna od rodzajów prezentów. My poprosiliśmy o to aby, prezenty zmieściły się w kopertach, a zamiast kwiatków o butelkę wina. Tak wiec potrzebne były nam właśnie takie opakowania. Świadkowa dostanie  białą klatkę na koperty – pomysł został zapożyczony z zagranicznych fotografii ślubnych i wydaje mi się, że powinien się sprawdzić. Na wino zrobiona zostanie drewniana skrzynka, prawdopodobnie również pomalowana bejcą na biało… ale w tym już głowa mojego przyszłego teścia :-)

4. Ciasto
Jakoś nie do końca uśmiechało nam się abyśmy, ciasto dostawali obligatoryjnie od restauracji. Zrobiliśmy więc casting i wybraliśmy według nas najlepszą cukiernie. Tort przekładany będzie masą z serka mascarpone z ogromna ilością truskawek. MNIAM! Dowiedzieliśmy się też, że na przyjęcie 100 osobowe potrzebujemy 2,5 dużej blachy ciast wszelakich. Tak też zamawiamy, biorąc pod uwagę, że nie rozdajemy ciasta gościom do domu.

5. Dodatki dla Pana Młodego
Tutaj pojawił się problem którego się nie spodziewaliśmy. Poszukiwania turkusowej muszki i pasa nie były tak łatwe i szybkie, jak przypuszczaliśmy. W Polce mamy jednak bardzo ograniczona paletę kolorów i nawet firmy, które mają w ofercie hasło iż uszyją każdy kolor i krój nie do końca chcą się z tego wywiązywać. Powoli tracąc nadzieję zaczęliśmy przeglądać zagraniczne portale aukcyjne i oczywiście znaleźliśmy… ale poprosiliśmy  jeszcze o pomoc naszą świadkową…i tu niespodzianka! Natalia znalazła  we Wrocławiu firmę która miała w swej ofercie kolor turkusowy, zamówić można było mailowo, teraz czekamy bo turkusowy, turkusowemu nie równy.

6. Biżuteria
Na pierwszy strzał poszedł Svarowski, mój pierścionek zaręczynowy został tam kupiony i właśnie dlatego tam skierowaliśmy się najpierw. Kolejne miejsce, które oczarowało nas biżuterią to W. Kruk i ich biała baśń. Wszystko co widziałam było cudne, tak naprawdę nie mogłam się do końca zdecydować i znowu problem rozwiązała Świadkowa. Na początku zamieszała, ale docelowo rozwiązała wszelkie wątpliwości, znajdując zupełnie inną biżuterię. Wysłała mnie na stronę BIŻUTERII WYJĄTEK i zakochała się. Kolczyki i bransoletka już są zamówione, wykonywane są specjalnie dla mnie, robione są ręcznie metoda sutaszu. Ja jestem zachwycona!

cdn.

Karolina

Paula i Miko – Stylizacja Ślubna czyli poszukiwania sukni doskonałej

by wtorek, styczeń 18, 2011

Paula – Suknia Panny Młodej to coś o czym śnią dziewczynki od małego. No cóż, kobiety uwielbiają się stroić a zwłaszcza w tak ważnym dniu. Na szczęście dla mojego narzeczonego zakupy to też przyjemność a nie tortura, więc temat naszych strojów ślubnych był przez nas szeroko i długo omawiany. Zacznę od swoich sukienek bo było z nimi najwięcej kłopotów. Narzeczony jak to chłop, szybko i po żołniersku zadecydował co może być a co absolutnie nie wchodzi w grę.

Poszukiwania tej wymarzonej i jedynej sukni zaczęłam ponad 1,5 roku przed. Najpierw poszłam rozeznać się w czym mi dobrze a w czym niekoniecznie. Przymierzyłam różne typy sukien i stwierdziłam, że w sumie każdy z nich ma w sobie coś. Nie było to dobre dla podejmowania decyzji :-) Następnie poszłam na drugi rekonesans do większości salonów w Krakowie i kilku w Warszawie. Przymierzyłam ponad 60 modeli sukien! To była ciężka ale bardzo przyjemna praca. Moją uwagę przykuły projekty Pronovias, Jesus Peiro i Macieja Zienia.

Wtedy postanowiliśmy zatrudnić profesjonalną stylistkę. Bardzo nam ona pomogła uporządkować to co do tej pory widzieliśmy i stworzyć całą wizję naszego ślubnego look’u. Pani stylistka zajęła się też naszym orszakiem, ale to temat na osobną notkę. W każdym razie polecam skorzystanie z usług profesjonalisty! Kiedy przeglądałam katalogi sukien, zrozumiałam, że chciałabym stworzyć  dwie stylizacje. Pierwszą bardziej ślubną, romantyczną, gdzie główną rolę odegrałaby rozłożysta suknia, a drugą wieczorową, ze skromniejszą suknią. Pozwoliło mi to bardziej zaszaleć z suknią do kościoła, bo wiedziałam, że nie muszę w niej wytrzymać całej nocy.

Wtedy zobaczyłam na zdjęciu swoją suknie! To była TA! Wymarzona, idealna ze wszystkimi elementami na swoim miejscu. Na początku nie wiedziałam, co to za model, ani marka i miałam nadzieje, że będzie jeszcze dostępna. Okazało się, że zwróciłam się do samej królowej sukien ślubnych czyli Very Wang. Miałyśmy problem ze znalezieniem jej gdzieś w Europie ale się udało! Moja suknia szyje się już i w maju będę mogła ją odebrać w salonie w Barcelonie. Mam zamiar wybrać się na ten wypad z moimi druhnami i zrobić z niego mini reportaż. Tam też zapewne zaopatrzymy się w dodatki dla mnie, narzeczonego i druhen.

Chyba dopisywało mi szczęście bo niedługo potem znalazłam swoją suknie weselną :-) W katowickiej Madonnie, tak jakby czekała właśnie na mnie! Przymierzyłam kilkanaście wzorów, ale ta od początku wpadła mi w oko, kiedy ją ubrałam to spłynęło na mnie błogosławieństwo sukni ślubnej i już wiedziałam, że ta i żadna inna :-) Entuzjastyczne reakcje rodziców i koleżanek utwierdziły mnie w wyborze.

Z moim narzeczonym nie było takich problemów :-) Od początku wiedział, że chce klasykę. Wszelkie próby przekonania go do choćby przymierzenia innego koloru, niż czarny kończyły się niepowodzeniem. Na szczęście obojgu nam się podoba klasyczny czarny garnitur dla Pana Młodego. Pani stylistka też zgodziła się z narzeczonym, że klasyka i czerń to najlepszy wybór.

Zrobiliśmy małą rundkę po sklepach i zobaczyliśmy, co leży dobrze a co niekoniecznie. Następnie jednak pojawił się pomysł szycia garnituru na miarę. Wiadomo, że piękny szyty garnitur to szczyt elegancji nie tylko ślubnej. Narzeczony chętnie na niego przystał. Spodobało mu się takie rozwiązanie i to, że będzie mógł uczestniczyć aktywnie w każdym etapie tworzenia jego ślubnego stroju i będzie mógł wybrać absolutnie wszystko. Wybraliśmy jedną z najstarszych i najbardziej szanowanych krakowskich pracowni krawieckich, pana Józefa Turbasy. Pierwsze przymiarki już w lutym, nie możemy się doczekać!

Do całości narzeczony(z naszą małą pomocą ;-)) dobrał jasną koszulę i czarny, cienki krawat. Chcemy postawić na oscarowy wygląd. Zastanawiamy się nad dodaniem jedynego, szalonego elementu, czyli szafirowego eleganckiego szala. Jednak ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Natomiast ja mam zamiar zrobić mu niespodziankę i w dniu ślubu podarować spinki do mankietów w kształcie Transformersów, które mu się niesamowicie spodobały.

Paula